Rafał Trzaskowski zaatakował uczestników Marszu Niepodległości nazywając ich chuliganami niszczącymi Warszawę. To pokazuje hipokryzje prezydenta Warszawy, któremu nie przeszkadzają obsceniczne, wulgarne i agresywne zachowania do których dochodzi podczas manifestacji aborcjonistek, czy środowisk LGBT, w których bierze udział. Przypominamy jednocześnie, że sam Trzaskowski podczas kampanii prezydenckiej, przekonywał, że z chęcią wziąłby udział w tym wydarzeniu, chcąc wówczas pozyskać część wyborców Konfederacji.
Prokurator Generalny (PG) wniósł do Sądu Najwyższego skargę nadzwyczajną, w której zawnioskował o uchylenie decyzji sądu, zakazującej rejestracji Marszu Niepodległości jako zgromadzenia cyklicznego. Jednocześnie PG wnioskuje o wstrzymanie tej decyzji sądu - przekazała w piątek Prokuratura Krajowa.
W sobotę prezydent Warszawy był o to pytany w TVN 24. Na uwagę, że zdaniem PG "cykl nie został faktycznie przerwany, bo marsz choć nielegalnie, ale się odbył", prezydent Trzaskowski odparł: "To jest coś niebywałego, że dzisiaj prokuratura staje na straży bronienia chuliganów, którzy niszczyli Warszawę, którzy rzucali race przez okna do mieszkań, którzy niszczyli naszą wspólną własność, którzy spotkali się w sposób całkowicie nielegalny rok temu w środku pandemii po to, żeby wywoływać burdy".
Jak przekonywał, "to, co widzieliśmy, to były burdy wywoływane po prostu przez chuliganów".
- Tam było mnóstwo ludzi, którzy chcieli świętować, ale oczywiście fakt, że PiS pozwala organizować tego typu święta organizacjom całkowicie ekstremalnym, no właśnie do tego doprowadza
- powiedział.
Prezydent stolicy odniósł się także do kwestii odpowiedzialności za takie święta. - Nieprawdopodobne jest to, że dzisiaj politycy PiS-u mają usta pełne frazesów, zamiast jasno powiedzieć, że to jest ich odpowiedzialność, żeby przede wszystkim organizować święta takie, jak 11 listopada. Bo to rząd powinien je organizować i brać za to pełną odpowiedzialność, i również brać pełną odpowiedzialność za bezpieczeństwo, a nie robić bez przerwy uniki - powiedział. Jak dodał, "ci ludzie nawet jaj nawet nie mają takich, żeby wziąć odpowiedzialność na swoje barki, tylko zawsze próbują się zasłonić kim innym".
Według Trzaskowskiego, jest "jasne", że to wydarzenie nie jest cykliczne i "stąd odmowa rejestracji". Dopytywany, czy Marsz Niepodległości może być zarejestrowany jako wydarzenie niecykliczne, zaznaczył, że "w tym miejscu jest zarejestrowana inna demonstracja i w związku z tym nie ma mowy, żeby w tym miejscu zarejestrować demonstrację narodowców".
- To miejsce jest po prostu zajęte już wcześniej. Natomiast jeżeli chodzi o inne miejsca i inne demonstracje na 150 osób, no to takie wnioski oczywiście rozpatrujemy. Natomiast na pewno nie można zorganizować demonstracji konkurencyjnej w tym samym miejscu, a inne wnioski będziemy oczywiście rozpatrywać
- powiedział.
- Na pewno będziemy dbali o to, żeby w momencie, kiedy się pojawią inne demonstracje, żeby tam nie było haseł jednoznacznie faszystowskich, żeby nie było nawoływania do nienawiści
- dodał.
Pytany, czy wtedy marsz mógłby zostać przerwany, prezydent stolicy przekonywał, by "rozróżnić dwie rzeczy" i wskazał na odpowiedzialność policji za marsz tradycyjną trasą.
Jak wyjaśnił, "rok temu odbył się masz całkowicie nielegalny; jeżeli odbędzie się marsz nielegalny, jeżeli narodowcy będą chcieli maszerować w tym samym miejscu, gdzie jest zarejestrowana inna demonstracja, wtedy wszystko jest w rękach policji; dlatego, że to jest po prostu nielegalne zgromadzenie i tu policja ponosi odpowiedzialność".