Budowa międzynarodowej drogi wodnej E30 i kanały Dunaj-Odra Łaba jest solą w oku niemieckich organizacji ekologicznych od dawna. W celu bojkotu przedsięwzięcia powstała nawet koalicja "Czas na Odrę", która rzekomo zrzesza czeską "Koalice pro řeky", polską "Koalicję Ratujmy Rzeki" oraz niemiecki "Sojusz Akcji dla Żywej Odry". W rzeczywistości działania trzech organizacji są zarządzane z Niemiec, a międzynarodowa koalicja jest beneficjentem środków z niemieckiego ministerstwa środowiska w ramach projektu EURENI.
Polak skarży się Niemcom
Jak się okazuje, inwestycja mająca na celu rozwój polskiej gospodarki wodnej, przeszkadza również marszałek województwa lubuskiego. Pomimo tego iż wcześniej twierdziła, że prawdziwym powodem katastrofy w Odrze jest rtęć, teraz polityk Platformy Obywatelskiej stwierdza, że do zdarzenia mogły przyczynić się koncepcje realizowane przez polski rząd.
„Prace nad poprawą żeglowności, betonowanie Odry mogły mieć wpływ”
– twierdzi w wywiadzie dla "SZ" Polak.
Ponadto, apeluje również o przywrócenie samorządowcom obowiązku monitorowania wód, gdyż w jej ocenie, Wody Polskie robią to "nieudolnie". Choć jak już pisaliśmy, fakty z przeszłości pokazują, że katastrofa to nie wina spółki.
Niemiecki komentarz
W komentarzu "SZ" na temat poszukiwania przyczyn zatrucia Odry, autorka Tina Baier stwierdza - "Jedno jest już jasne: winny jest człowiek. Zbyt wiele wymagał od rzeki, która w końcu się załamała". Jak stara się przekonać czytelników - smutne jest to, że mimo katastrofy ekologicznej strona polska kontynuuje prace nad pogłębianiem Odry. Choć jednak zdaniem naukowców, to raczej sprawa naturalna.