Szybkie wywołanie paniki w związku z rzekomą rtęcią w Odrze wciąż przez opozycję nie zostało sprostowane. Zdaniem wiceministra środowiska Jacka Ozdoby Donald Tusk i Elżbieta Polak już dawno powinni przeprosić za dezinformację. Wiceszef resortu przypomina także o roku 2009. Wtedy rząd PO-PSL nie miał aż tylu pomysłów na załatwienie problemu śnięcia ryb. Albo po prostu nie kwapił się do pracy.
W rozmowie z portalem DoRzeczy.pl, Jacek Ozdoba przekazuje, że na ten moment katastrofa ekologiczna badana jest w dwóch kierunkach - czynnik ludzki, czym zajmuje się Prokuratura Krajowa, oraz wystąpienie w wodzie złotych alg, których występowanie w wodzie potwierdza Instytut Rybołówstwa, jednak wciąż potrzebne są dokładne badania. Wiceminister środowiska, wskazuje również, że nawet jeżeli za zdarzenie odpowiada czynnik naturalny, to, aby usprawnić działanie rządu w tej sprawie, potrzebne są zmiany prawne.
"Ja osobiście uważam, że koncepcja, w której wojewódzkie Inspektoraty Ochrony Środowiska nie mają nic wspólnego z Głównym Inspektoratem, jest czymś absurdalnym. W tym układzie wojewódzki Inspektor o wszystkim decyduje, a my nie mamy żadnej możliwości przeprowadzenia kontroli"
- stwierdza Ozdoba.
Wiceszef resortu środowiska odniósł się również do krytyki wobec rządu i działań posłów opozycji. Jego zdaniem, największy sens miałaby poselska kontrola w kontekście "rozpowszechniania nieprawdziwych informacji i spowodowania sytuacji utrudnienia procesu dochodzenia do wyjaśnienia sprawy", a powinna odbyć się nie gdzie indziej, jak w Urzędzie Marszałkowskim województwa lubuskiego, gdzie pracuje Elżbieta Polak.
"Pani marszałek zmieniła procedurę związaną z aparaturą i ustawienia badań na metale ciężkie. Użyła też manipulacji i celowo wywołała awanturę na poziomie międzynarodowym. Następnie próbowała się wycofać ze swoich słów, które podłapał Donald Tusk i uruchomiono została spirala nienawiści i fake newsów"
- przypomina polityk.
Dodał także, że szef Platformy Obywatelskiej, wraz ze swoją partyjną koleżanką - marszałek Polak - powinni "przeprosić za dezinformację" wszystkich Polaków, ale w szczególności "funkcjonariuszy, którzy ciężko pracują, codziennie pobierając próbki, a jednak tym ludziom utrudniano pracę".
"Warto również przypomnieć, że większe śnięcie ryb było w 2009 roku. Gdzie są wyniki badań?"
- pyta Ozdoba.
Również doszło do ekologicznej katastrofy związanej z polskimi wodami. Wtedy przyczyna masowych śnięć ryb badana była m.in. w Zalewie Zegrzyńskim, Bugu, i Rządzy. Wówczas lokale media informowały o zerowej reakcji Ministerstwa Środowiska, a Polski Związek Wędkarski, nie powielał dezinformacji, a sam usuwał śnięte ryby.
"Apelujemy do wszystkich wędkarzy, kół i okręgów PZW z terenów objętych klęską o aktywne włączenie się do usuwania skutków masowych śnięć ryb, o zgłaszanie wszystkich przypadków zatruć odpowiednim służbom ichtiologicznym i sanitarnym, o usuwanie śniętych ryb z wód i ich otoczenia"
- czytamy w apelu rzecznika Zarządu Głównego PZW z 10 lipca 2009 roku.
Z kolei w przypadku tej katastrofy ekologicznej, prezes Polskiego Związku Wędkarskiego publicznie powielała niepotwierdzone informacje, w związku z czym Ośrodek Monitorowania Antypolonizmu, chce skierować sprawę do prokuratury. Więcej w tekście poniżej.