Donald Tusk w trakcie swojego objazdu po Polsce deklaruje otwartość na wszelkie pytania. Jak jest z tym w praktyce? Dziennikarz lokalnych mediów podczas spotkania w Radzionkowie przekonał się osobiście, że w kwestii otwartości PO ma jeszcze sporo pracy. Tusk całkowicie go zignorował, z kolei jego współpracownicy robili wszystko, by... zakłócić mu pracę.
Kilka dni temu Donald Tusk był w Radzionkowie, gdzie spotkał się m.in. z burmistrzem miasta. Pytanie Tuskowi chciał zadać serwis tarnogorski.info. - Panie premierze, jedno pytanie do lokalnych mediów - zagaił dziennikarz, ale nie było reakcji lidera PO.
Interweniowali za to współpracownicy Tuska, którzy za wszelką cenę nie chcieli dopuścić do tego, by reporter filmował spotkanie Tuska m.in. z lokalnym burmistrzem. "Mediom już dziękujemy" - usłyszał, po czym było jeszcze bardziej nieprzyjemnie.
Kobieta stanęła przed obiektywem, zasłaniając widok dziennikarzowi, ten zmieniał miejsce, by móc filmować spotkanie. Na pytanie kim jest, przedstawiła się jako dyrektor ds. mediów Koalicji Obywatelskiej. Pani dyrektor pytała też dziennikarza, czy zna prasowe i nie pozwoliła na publikację swojego wizerunku. W odpowiedzi usłyszała, że jeżeli sama zna te prawo, to nie powinna wypraszać dziennikarza z miejsca publicznego.
- I ostrzegam pana, niech pan zobaczy co robią pozostałe media
- odpowiedziała kobieta.
"Pani mnie pouczała, że wszystkie media tak robią, to i ja muszę tak robić. Kurczę, niesamowite, Warszawa..." - skomentował lokalny dziennikarz.
Donald Tusk w Radzionkowie. Ucieczka do busa i dziwne zachowanie działaczki KO. pic.twitter.com/AbFV9RxbPq
— tarnogorski.info (@TGtarnogorski) March 23, 2023