W publicznych wypowiedziach posłowie KO nie żałują odejścia Bogusława Sonika i zapewniają, że od dawna był on praktycznie poza partią i klubem. W klubie trwają natomiast pierwsze przymiarki do list wyborczych - do Senatu miałby wystartować Rafał Grupiński, a do Sejmu europosłowie Bartosz Arłukowicz i Radosław Sikorski. Pojawiły się już bowiem deklaracje o politykach, którzy chcą iść drogą Sonika i nie zamierzają pozostać w skręcającej w lewo Platformie.
We wtorek poseł KO Bogusław Sonik w porannej rozmowie w RMF FM oświadczył, że tego dnia odchodzi z Platformy Obywatelskiej. "Dzisiaj odchodzę z Platformy. Na pewno takie rozstania po 22 latach są trudne; myślę, że nasze drogi się już ostatecznie rozeszły" - mówił oceniając, że PO skręciła "w lewo".
Mnie nie wystarcza bycie tylko korporacją zarządzającą tzw. ciepłą wodą z kranu, natomiast w tym kierunku to idzie, czyli partii która gromadzi ludzi czy też przyciąga ludzi, którzy chcą mieć tzw. święty spokój zadowolonych z tego, co było, i tych, którzy chcą mieć gwarancję, że będzie tak samo
- mówił Sonik.
Pytany o powód swojej decyzji odparł, że chodzi m.in. o zapowiedź kierownictwa PO liberalizacji przepisów antyaborcyjnych i deklarację, iż osoby, które jej nie poprą, nie znajdą się na listach wyborczych. "Według mnie, niezależnie jaki mam pogląd na to, to jest nie do zaakceptowania" - powiedział.
Deklaracja Sonika nie zdziwiła polityków PO i KO, którym łatwo jest teraz złożyć wszystko na niego. "Nie był zbyt aktywnym posłem, nie udzielał się w klubie, nie pracował w terenie, nie był na posiedzeniach wyjazdowych klubu, więc chyba tę decyzję podjął wcześniej" - mówił oficjalnie dziennikarzom szef klubu KO Borys Budka.
Inni zwracali uwagę, że Sonik już praktycznie od początku obecnej kadencji nie angażował się w pracę klubu i był praktycznie poza nim. I że kwestia ustawy aborcyjnej posłużyła mu za wygodny pretekst.
Posłowie KO oceniają zresztą, że Sonik ogłosił swoją decyzję o odejściu dopiero, jak... dogadał szczegóły swojego transferu z Polską 2050 i PSL, z których wspólnych list najprawdopodobniej wystartuje. "Marek Biernacki i Ireneusz Raś go ściągnęli" - powiedział jeden z posłów KO.
Politycy PO i KO zapewniają też, że odejście Sonika nie oznacza, że Platforma czy Koalicja Obywatelska przechyla się coraz bardziej w lewo. Zwracają uwagę, że w partii i klubie pozostają cały czas tacy parlamentarzyści jak Joanna Fabisiak, Paweł Kowal czy Paweł Poncyljusz, kojarzeni z konserwatywnym skrzydłem. Fabisiak wprost zasugerowała, że mimo odejścia Sonika i powodów które podał - kwestii aborcji - nadal widzi się w partii. "Platforma cały czas pozostaje w centrum, najwyżej to centrum przesunęło się w ostatnich latach w lewo" - powiedział jeden polityków PO w rozmowie z PAP.
Tym niemniej odejście Sonika i powstanie bardziej konserwatywnego bloku Koalicja Polska 2050 na pewno wzmocni, jak przyznają politycy KO, takich parlamentarzystów jak Fabisiak, Kowal czy Poncyljusz przy układaniu list. W sprawie list od jakiegoś czasu trwają zresztą pierwsze przymiarki, powiązane ściśle z negocjacjami w sprawie paktu senackiego, bo obejmujące kandydatów zarówno do Sejmu, jak i do Senatu.
Z wstępnych pomysłów wynika, że do Sejmu (a w przyszłości być może do Parlamentu Europejskiego) miałby wystartować szef klubu senackiego KO Marcin Bosacki. Z kolei zamiast niego do Senatu z Wielkopolski miałby wystartować dawny szef klubu PO Rafał Grupiński. Sam Grupiński powiedział, że rzeczywiście pojawiają się takie pomysły, ale nic nie jest jeszcze przesądzone.
Z kandydowania zamierzają zrezygnować, jak słychać w klubie, senatorowie Jerzy Fedorowicz i Paweł Arndt. "Tak, nie wykluczam rezygnacji, ale jak ktoś mi powie: Fedor, jesteś potrzebny np. na listach do Sejmu, nie uchylę się" - powiedział senator Federowicz. Do Sejmu miałaby z list KO startować też wicemarszałek Senatu Gabriela Morawska-Stanecka, która została w 2019 r. senatorem z rekomendacji Lewicy.
W PO pojawił się też pomysł, by do Sejmu wystartowali europosłowie Bartosz Arłukowicz i Radosław Sikorski, skracając ewentualnie swoją kadencję europarlamencie (kończy się wiosną 2024 r.). Z list Koalicji Obywatelskiej zarówno do Sejmu, jak i do Senatu mieliby wystartować przedstawiciele Ruchu Samorządowego "Tak! Dla Polski". Jego prezes i prezydent Sopotu Jacek Karnowski, myśli o starcie do Sejmu. On sam powiedział jednak, że jeszcze trwają rozmowy w sprawie list, z których wystartują samorządowcy z "Tak! Dla Polski".
Nie wiadomo też do końca, czy wystartuje w wyborach jesienią 2023 r. Iwona Śledzińska-Katarasińska, która zasiada w Sejmie nieprzerwanie od pierwszych całkowicie wolnych wyborów w 1991 r. i jest pod tym względem rekordzistką. "Będę kandydować, jak ktoś uzna, że jestem potrzebna i mnie o to poprosi, sama się nie wybieram" - powiedziała Śledzińska-Katarasińska.
Otwarta jest np. kwestia miejsca kandydowania byłego lidera PO Grzegorza Schetyny, który według niektórych jest wypychany przez otoczenie Donalda Tuska do Senatu, ale on sam zapewnia, że zamierza kandydować do Sejmu. Według niektórych polityków PO wchodzi w grę start Schetyny z "jedynki" w Jeleniej Górze, choć inni temu zaprzeczają.
Nie wiadomo, czy wystartuje Magdalena Filiks, którą niedawno spotkała rodzinna tragedia, choć zdaniem posłów KO Filiks "powinna wystartować, żeby pokazać, że nie można godzić się na zło, które ją dotknęło."