Sławomir Nowak dostał od sądu dwa tygodnie na wpłacenie miliona złotych poręczenia majątkowego. W innym wypadku - wróci do aresztu. Minęło już 9 dni, zegar tyka, a Nowak pieniędzy jeszcze nie wpłacił. I wiele wskazuje na to, że będzie miał z tym spory problem...
Sąd Apelacyjny w Warszawie zdecydował, że były minister w czasach rządów PO-PSL Sławomir Nowak ma wrócić do aresztu śledczego, chyba, że wpłaci poręczenie majątkowe w kwocie 1 mln złotych. Sąd wstrzymał wykonalność postanowienia do 19 czerwca, dając podejrzanemu czas na wpłatę.
Jest już 11 czerwca, a - jak podaje portal tvn24.pl - poręczenie majątkowe wciąż nie zostało wpłacone. Pełnomocnik Sławomira Nowaka (mec. Joanna Broniszewska), cytowana przez wspomniany serwis internetowy, przekazała:
Sławomir Nowak i jego rodzina nie mają możliwości ekonomicznych, by uiścić tak ogromną kwotę poręczenia majątkowego
Jeżeli ta sytuacja nie zmieni się w najbliższych dniach, Nowaka czeka powrót za kratki.
Były minister transportu został zatrzymany w lipcu 2020 r. przez funkcjonariuszy Centralnego Biura Antykorupcyjnego. Z nieoficjalnych informacji wynika, że materiał zebrany przez Prokuraturę Okręgową w Warszawie składa się głównie z materiałów niejawnych, w tym podsłuchów rozmów, a także "bardzo obszernych" i "wyjątkowo szczegółowych" wyjaśnień wieloletniego przyjaciela Nowaka i współpodejrzanego w tym śledztwie, Jacka P. Nowak podejrzany jest o popełnienie kilkunastu czynów korupcyjnych, w tym przyjmowanie łapówek za przyznawanie kontraktów na budowę i remont dróg na Ukrainie, a także o pranie pieniędzy.
Zarzuty korupcji dotyczą także czasu, gdy Nowak pełnił funkcję szefa gabinetu premiera Donalda Tuska. Chodzi o przyjmowanie korzyści majątkowych (w sumie kilkadziesiąt tysięcy złotych) od Wojciecha T., byłego wiceprezesa PGE i Energi za pośrednictwem Leszka K.
Nowak miał także - według śledczych - przyjąć blisko 200 tys. zł w latach 2012-2016 od byłego prezesa PKN Orlen Dariusza K. za pośrednictwem "osoby trzeciej". Mówi się, że "osoba trzecia" miała przekazywać Nowakowi co miesiąc 3,5 tys. zł.
W śledztwie podejrzanych jest już 10 osób, a prokuratura dokonała zabezpieczeń majątkowych na łączną kwotę 7,5 mln zł. Postępowanie ma charakter rozwojowy, niewykluczone są kolejne zatrzymania.