Politycy Platformy Obywatelskiej mają różne zdania dotyczące wyborczego zjednoczenia opozycji. Nie brakuje zwolenników jednej listy wyborczej, mówi o tym m.in. Rafał Trzaskowski. Ale już Sławomir Nitras twierdzi, że "nie wszyscy zmieszczą się pod parasolem". Zanim dojdzie do rozmów całej opozycji, chyba trzeba będzie ustalić wspólną wersję w PO. A to nie będzie łatwe.
Od jakiegoś czasu trwa dyskusja: czy opozycja powinna iść do przyszłych wyborów parlamentarnych w jednej liście, a może w dwóch blokach lub całkiem osobno? Zwolennikiem zjednoczenia opozycji jest między innymi Rafał Trzaskowski. Prezydent Warszawy uważa, że trzeba działać.
– Każdy, kto zna system d’Hondta, wie o tym, że albo jedna lista, albo ewentualnie dwie. I rzeczywiście być może dwie listy mogłyby przynieść odrobinę więcej głosów. Tylko jak zaordynować te dwie listy? Jeżeli dzisiaj nie ma przecież jasnego podziału na jakieś dwie siły opozycyjne, centrolewicową, centroprawicową, a poza tym boję się, że jeżeli byśmy próbowali się dzielić, a nie łączyć, że tych list na końcu może być 3, 4 albo 5 i wtedy na pewno będzie dużo trudniej wygrać wybory z PiS
- stwierdził Rafał Trzaskowski w rozmowie z Bogdanem Rymanowskim w „Gościu Wydarzeń” Polsat News.
Zdania są jednak podzielone i to nie tylko w szeroko pojętej opozycji, ale także... w Platformie Obywatelskiej. Kilka godzin wcześniej partyjny kolega Trzaskowskiego - Sławomir Nitras - przyznał, iż rozumie to, że inne partie "boją się stanąć obok PO". Dodał też, że nie po drodze mu z niektórymi ugrupowaniami.
Bo nie wiem np., czy da się połączyć moje poglądy z partią Razem. Tu różnice są zbyt daleko idące i ten model na końcu może nie być funkcjonalny (...) Musimy założyć, że chyba nie wszyscy się pod tym parasolem zmieszczą
- powiedział.
Wygląda na to, że zanim opozycja zacznie się łączyć, wspólną wersję ustalić muszą politycy Platformy Obywatelskiej.