Petru, zapytany o to, kiedy zostanie zawarta umowa koalicyjna między partiami opozycyjnymi, odparł: "Jestem przekonany, że ona będzie przed 13 listopada. Dzisiaj jest dopiero 2 listopada, w związku z tym poniedziałek jest relatywnie odległy. Jest możliwe domknięcie wszystkich tematów, ale, jak znam dynamikę procesów politycznych i procesów negocjacyjnych, (...) obstawiałbym czwartek, piątek przyszłego tygodnia na jej ogłoszenie".
"Nie ma żadnego Mateusza Morawieckiego..."
W dalszej części wypowiedzi, pojawiły się typowe dla opozycji naciski pod adresem prezydenta Andrzeja Dudy i jego decyzji, komu powierzyć misję utworzenia rządu.
"Musi być sygnał bardzo mocny dla Polaków, że mamy dogadany skład rządu, mamy umowę koalicyjną" - rzucił poseł Trzeciej Drogi. Dodał przy tym, że to jest też sygnał dla prezydenta Andrzeja Dudy, że "nie ma żadnego Mateusza Morawieckiego, który niby tworzy rząd".
"Jesteśmy my jako koalicja trzech bloków, które się dogadały, mają całą skonstruowaną Radę Ministrów i program. W związku z tym powinno się desygnować Donalda Tuska na premiera"
– prorokował.
Poseł pytany o to, czy sugeruje, że liderzy do samego końca będą się targować odpowiedział: "Nie tyle targować, co ustalać i pamiętajmy, że tym deadline jest 13 listopada. (...) Większość rzeczy jest ustalona".
A konkrety? "Może w przyszłości"
Pozostając w temacie umowy koalicyjnej, ostrzegawczo zastrzegł, że "na pewno jakieś korekty" w tej koalicji będą miały miejsce, ale... w przyszłości.
"Jesteśmy przekonani, bo mamy serię wyborów: mamy samorządowe, mamy europejskie i potem prezydenckie. Ważne żeby stworzyć falę, że na tych wyborach, które wygraliśmy jako koalicja, wygrywamy samorządowe i europejskie i z tą dobrą nowiną idziemy na wybory prezydenckie, które też wygrywamy"
– stwierdził Petru.