Politycy opozycji nie zostawiają suchej nitki na liderze Platformy Obywatelskiej Donaldzie Tusku, który stracił prawo jazdy, bo jechał zdecydowanie zbyt szybko. - Myślę, że to jest poważna rysa na wizerunku Donalda Tuska i to zaszkodzi całej opozycji - mówił dziś Robert Biedroń.
W sobotę Donald Tusk jechał przez teren zabudowany z prędkością 107 km/h, za co otrzymał mandat w wysokości 500 zł i zatrzymano mu prawo jazdy. Do zdarzenia doszło w miejscowości Wiśniewo koło Mławy. Niedługo potem Tusk potwierdził na Twitterze, że "przekroczył przepis drogowy". - Jest kara zatrzymania prawa jazdy na 3 miesiące plus 10 punktów i mandat. Adekwatna. Przyjąłem ją bez dyskusji – napisał były premier.
Jeden z liderów Lewicy Robert Biedroń został dziś zapytany w Polsat News, czy "Donald Tusk bez prawa jazdy będzie w stanie dowieźć Platformę do zwycięstwa w następnych wyborach".
- Myślę, że to jest poważna rysa na wizerunku Donalda Tuska i to zaszkodzi całej opozycji
- ocenił polityk Lewicy.
Dopytywany, czy on "do samochodu prowadzonego przez Donalda Tuska nie chciałby wsiąść, jeśli chodzi o listę opozycji", Biedroń odpowiedział:
"Boję się ludzi, którzy przekraczają prędkość. Wolę sam kontrolować jazdę i jechać zgodnie z przepisami"
To nie pierwszy z polityków opozycji, który negatywnie wyraża się o drogowej wpadce lidera PO. Wczoraj Szymon Hołownia na antenie RMF FM powiedział, że "zabrakło mu słowa przepraszam" ze strony Tuska.
- Jeżeli mamy do czynienia z publicznym grzechem osoby publicznej, to w publiczny sposób powinno paść słowo przepraszam. Zabrakło mi też może jeszcze jakiejś wpłaty na fundusz ofiar wypadków, jasnego pokazania, że doszło do rzeczy, do której nie powinno dojść
- mówił.
Jego zdaniem, "jeżeli jesteś politykiem, to ubiegasz się o odpowiedzialność za życie ludzi, a jak zauważył, "jechanie 107 km przez obszar zabudowany nie ma się za blisko z odpowiedzialnością za ludzi".