Politycy PO coraz częściej otwarcie krytykują posłów opozycji, którzy są przeciwni wspólnej liście wyborczej do przyszłorocznych wyborów parlamentarnych. Ci nie pozostają dłużni i równie mocno odpowiadają współpracownikom Donalda Tuska, jednocześnie zarzekając się, że chcą startować samodzielnie. – Po ostatnich wypowiedziach niektórych polityków widać, że opozycja boi się Tuska, bo wie, iż po ewentualnych wygranych wyborach z jednej listy nie będzie się on liczył z mniejszymi partnerami – mówi „Codziennej” socjolog prof. Henryk Domański.
Wydawać by się mogło, że niechęć do Prawa i Sprawiedliwości jest w stanie pogodzić partie opozycyjne niemal w każdej sprawie. Nic bardziej mylnego, bo w ostatnim czasie coraz częściej poruszana jest kwestia, która nie tylko dzieli liberalno-lewicową część naszej sceny politycznej, ale wręcz wywołuje awantury pomiędzy poszczególnymi posłami z tego bloku. Chodzi o wspólną listę wyborczą w przyszłorocznych wyborach do parlamentu.
W jednym z ostatnich programów „W punkt” na antenie Telewizji Republika mocną wymianę zdań na ten temat przeprowadzili ze sobą europoseł Lewicy Marek Balt i przedstawiciel PO Ryszard Wilczyński. W pewnym momencie dyskusji eurodeputowany stwierdził nawet, że Tusk może „grać na wzmocnienie Platformy Obywatelskiej, nawet kosztem przegranych wyborów z PiS”. Te słowa wywołały złość u innych przedstawicieli PO. Poseł Marcin Kierwiński w radiowej Jedynce pozwolił sobie na uszczypliwy komentarz, mówiąc, że „jeżeli prywatne ambicje posła Balta są ważniejsze od zwycięstwa nad PiS, to nic na to nie poradzimy”.
O tarcia na opozycji oraz stosunek do wspólnej listy wyborczej „Gazeta Polska Codziennie spytała politologa dr. Andrzeja Anusza. Jak prognozuje rozwój nastrojów na opozycji?
W mojej opinii jednej listy nie będzie i Donald Tusk doskonale zdaje sobie już z tego sprawę. Jednak on i posłowie PO przyjęli taktykę podtrzymywania swojego stanowiska do końca. Ponadto jedna lista wyborcza oznaczałaby, że dominacja PO nad innymi mniejszymi ugrupowaniami byłaby jeszcze dobitniejsza.
- uważa dr Anusz.
Z kolei prof. Henryk Domański poproszony o socjologiczną ocenę całej sytuacji stwierdza:
Mniejsze ugrupowania nie pójdą PO na rękę i nie będą chciały startować z jednej listy wyborczej, chyba że zależałoby im, by PiS bezwzględnie przegrał wybory. Oczywiście zależy im na przegranej obozu rządzącego i wygranej PO, bo mogłoby to oznaczać szanse na jakieś stanowiska dla nich. Po ostatnich wypowiedziach niektórych polityków widać jednak, że opozycja boi się Tuska, bo wie, że po ewentualnych wygranych wyborach z jednej listy on nie będzie się liczył z mniejszymi partnerami. Pamiętają, jak eliminował przeciwników w ramach samej Platformy.
- mówi „Codziennej” prof. Domański.
#Polecamy wtorkowe wydanie „Codziennej”. W numerze https://t.co/7iE9eSVGho.:
— GP Codziennie (@GPCodziennie) November 14, 2022
◾Lewica i PSL nie wierzą Tuskowi
◾Współpraca dla wspólnej korzyści
◾Atak na Kościół zamiast programu
◾Wojna, której Zachód nie zauważył
📍https://t.co/1HYRtWiDJA
📍https://t.co/5oUNtNfQBb pic.twitter.com/CT3Lla5ivv