Po tragedii w Przewodowie, w której zginęło dwóch Polaków, politycy opozycji zaczęli podawać w wątpliwość stan polskiej obrony przeciwlotniczej. Szef Platformy Obywatelskiej Donald Tusk zaapelował do rządu o rychłe przystąpienie do europejskiej inicjatywy budowy wspólnego systemu przeciwlotniczego. Państwem ramowym tego przedsięwzięcia, które jest dopiero na wczesnym etapie konsultacji, są Niemcy. Inicjatywa nie ma też autoryzacji NATO. Tymczasem Polska buduje własny, wielowarstwowy parasol rakietowy. Jego główny element – amerykańskie wyrzutnie Patriot, pozyskane w ramach I fazy programu Wisła, są już wdrażane do służby w armii.
Ubiegłotygodniowa tragedia we wsi Przewodów była wynikiem nieszczęśliwego wypadku, w następstwie którego ukraińska rakieta przeciwlotnicza spadła na terytorium Polski i uderzyła w suszarnię zboża. Zginęło dwóch Polaków. W dniu, w którym doszło do zdarzenia, Rosja przeprowadziła zmasowany atak rakietowy na Ukrainę. Po tragedii niemal natychmiast zaczęły się pojawiać komentarze podające w wątpliwość skuteczność polskiej obrony przeciwlotniczej. Tomasz Siemoniak, minister obrony w rządzie PO-PSL, stwierdził m.in., że „obrona powietrzna i przeciwlotnicza to jest wciąż polski deficyt”. W internetowych wpisach zaczęto zadawać pytania, dlaczego teren znajdujący się w sąsiedztwie granicy z Ukrainą, gdzie toczy się wojna, nie jest objęty ochroną przeciwlotniczą. Z kolei dzień po tragedii szef PO Donald Tusk stwierdził, że Polska powinna przystąpić do projektu europejskiej kopuły rakietowej.
Zwracam się w tej chwili do rządu. Warto przemyśleć jeszcze raz pomysł kopuły europejskiej, która miała chronić niebo.
- powiedział Tusk.
Żaden kraj na świecie nie dysponuje takim systemem, który byłby w stanie zapewnić bezpieczeństwo całego terytorium. Obrona przeciwlotnicza to sieć różnego rodzaju nakładających się na siebie systemów o różnym zasięgu i pułapie działania oraz zwalczających różne typy rakiet. We wszystkich krajach, zarówno w czasie pokoju, jak i wojny, systemy obrony przeciwlotniczej są skierowane przede wszystkim na ochronę obiektów tzw. infrastruktury krytycznej, strategicznych budynków, dużych skupisk osób oraz osłony zgrupowań wojsk. Kolejna kwestia dotyczy specyfiki pocisku, który spadł na terytorium Polski. Nie była to rakieta balistyczna, celowo wystrzelona w stronę naszego kraju, lecz zbłąkana rakieta przeciwlotnicza.
Pomysł ogólnoeuropejskiego systemu obrony przeciwlotniczej, o którym mówił Tusk, zainicjowały Niemcy. Inicjatywa Europejskiej Tarczy Nieba (ang. European Sky Shield) sprowadza się do wspólnego zakupu uzbrojenia oraz większej integracji lądowych systemów obrony państw sygnatariuszy. Oprócz Niemiec, pod inicjatywą podpisało się 14 państw, w tym m.in. kraje bałtyckie. Taki ruch ze strony np. Litwy, Łotwy i Estonii nie dziwi, gdyż nie posiadają one własnych zdolności w tym zakresie (stąd m.in. misja NATO Baltic Air Policing, związana z patrolowaniem ich przestrzeni powietrznej). Współpracą nie są za to zainteresowane m.in. Francja czy Włochy, które realizują proces wzmocnienia obrony przeciwlotniczej dwustronnymi porozumieniami. Co więcej, Europejska Tarcza Nieba to proces znajdujący się na samym początku realizacji, na poziomie omówienia systemu wykonywalności. Na dodatek nie dotyczy budowy całkowicie nowego systemu, gdyż składałby się z izraelskiego antyrakietowego systemu obrony powietrznej Arrow-3, zestawów obrony powietrznej średniego zasięgu (amerykańskie zestawy Patriot) oraz elementów krótkiego zasięgu IRIS-T SLM stworzonych przez niemiecki przemysł zbrojeniowy.
Jak zauważa prof. Piotr Grochmalski, fundament, na którym ma się opierać system European Sky Shield, stanowi system IRIS-T SLM.
Spośród tych trzech elementów niemieckie zestawy obrony powietrznej krótkiego zasięgu mają zostać zakupione w największej liczbie.
- podkreśla politolog.
Ekspert przypomina postawę Niemiec wobec Ukrainy jeszcze przed rosyjską agresją na ten kraj oraz na początkowym etapie wojny.
Przecież rząd w Berlinie próbował blokować dostawy broni na Ukrainę. Niemcy tłumaczyli się tym, że nie wolno eskalować sytuacji. Teraz z powodu uzasadnionego lęku społeczeństw europejskich i potrzeby zbudowania systemu obrony powietrznej Niemcy chcą zarobić na tym gigantyczną kasę. Chcą, żeby z europejskich pieniędzy zrzucić się na ten projekt w sytuacji, w której od lat Polska buduje system obrony powietrznej. Będzie to próba wciągnięcia nas w rozwój niemieckiego przemysłu zbrojeniowego.
- podkreśla prof. Grochmalski.
Poza tym zainicjowany przez Niemcy projekt nie ma autoryzacji NATO. Warto podkreślić, że Sojusz od lat dysponuje własnym Zintegrowanym Systemem Obrony Powietrznej (NATINAMDS), w który zaangażowana jest Polska. Tworzą go m.in. polskie myśliwce F-16, wyrzutnie Patriot, którymi dysponują Niemcy, czy brytyjskie samoloty wczesnego ostrzegania.
Tusk za cofnięciem Polski o kilka lat w kwestii budowy systemu obrony przeciwlotniczej. Więcej na ten temat piszemy w środowej #GPC. Ponadto:
— GP Codziennie (@GPCodziennie) November 22, 2022
◾UE zamknie polskie kopalnie?
◾Politico wychwala polską armię
◾Jak FIFA niszczy piłkę nożną
📍https://t.co/1HYRtWiDJA pic.twitter.com/b9QlV00UHv