Politycy opozycji w ostatnim czasie zasłynęli serią niefortunnych wypowiedzi. A może właśnie ujawnili swój polityczny program? Mówili m.in. o opiłowaniu katolików z rzekomych przywilejów czy likwidacji szpitali. Niektórzy przeszli od słów do czynów, urządzając happeningi przy granicy z Białorusią. Te działania oceniano dziś w "Politycznej Kawie" w Telewizji Republika.
Od czwartku w przygranicznym pasie granicznym z Białorusią, czyli w części województw podlaskiego i lubelskiego, zaczął obowiązywać stan wyjątkowy. Obejmuje on 183 miejscowości. Został wprowadzony na 30 dni na mocy rozporządzenia prezydenta, wydanego na wniosek Rady Ministrów. Rząd argumentował to sytuacją na granicy z Białorusią, gdzie reżim Alaksandra Łukaszenki prowadzi "wojnę hybrydową", używając do tego migrantów, a także zbliżającymi się manewrami wojskowymi Zapad.
Wcześniej happeningi przygraniczne urządzali posłowie związani z Koalicją Obywatelską (m.in. Sterczewski, Jachira, Szczerba, Joński), jak również aktywiści typu Bartosz Kramek czy Grzegorz Antoszewski. Doszło nawet do zniszczenia zasieków.
- Z ubolewaniem obserwuję to, co się dzieje na terenie naszego kraju i działania opozycji wspierane przez pewne media i niestety przez część sądów. Ta idea, która im przyświeca, to żeby za wszelką cenę obalić rząd PiS. Poświęcają najwyższe wartości, kładą na szalę naszą wolność. To nieprawdopodobny sposób myślenia. Zastanawiam się, co siedzi w głowach ludzi, którzy taką strategię przyjmują
- powiedziała w niedzielnym programie "Polityczna Kawa" w Telewizji Republika Józefa Szczurek-Żelazko z Prawa i Sprawiedliwości.
Polityków Koalicji Obywatelskiej i innych aktywistów skrytykował także Władysław Teofil Bartoszewski (PSL Koalicja Polska).
- To zachowanie niewłaściwe, bo rząd ma obowiązek bronić polskich granic przed sąsiadem, który jest uzurpatorem trzymającym władzę niezgodnie z prawem, bo nie wygrał wyborów prezydenckich i z tym zgadzają się wszystkie kraje UE. To dla nas zagrożenie, bo tam są w tej chwili siły Federacji Rosyjskiej i granica musi być strzeżona. Tu jest jakiś brak zrozumienia
- powiedział, dodając:
Nie można urządzać happeningów na granicy, bo gdyby któryś z naszych obywateli przekroczył granicę i został schwytany, to byłby incydent międzynarodowy. Trzeba się zachowywać w sposób odpowiedzialny. Ja nie jestem zwolennikiem rządów PiS i je krytykuję, ale jako poseł muszę dbać o dobrobyt obywateli i państwa. Nie można pozwolić na rozmontowanie granicy państwa.
Podczas wystąpienia na Campusie Rafała Trzaskowskiego marszałek Senatu Tomasz Grodzki opowiedział, jak w ciągu kilkunastu lat w Danii zdecydowano się zmniejszyć liczbę szpitali z 132 do 16. Jedno z pytań dotyczyło uzdrowienia systemu ochrony zdrowia – jaki pomysł ma na to Grodzki, prywatnie lekarz. Marszałek odpowiedział, że powinniśmy wziąć przykład właśnie z Danii, która – po przeprowadzeniu ankiety społecznej – radykalnie zmniejszyła liczbę szpitali.
- To pomysł PO, który był kreowany od dłuższego czasu. Pamiętamy wypowiedź pana Arłukowicza do pana Sowy, który sugerował, żeby zlikwidował kilka szpitali i dopiero przyszedł po środki. Pandemia pokazała inne spojrzenie na służbę zdrowia w Polsce, że szpitale są potrzebne. Gdybyśmy nie mieli tylu szpitali, to pewnie oglądalibyśmy takie sceny, jak we Włoszech
- skomentowała w programie Tomasza Sakiewicza poseł Józefa Szczurek-Żelazko, z zawodu pielęgniarka.
Z kolei poseł Bartoszewski odniósł się do słów posła Sławomira Nitrasa, który podczas Campusu Trzaskowskiego powiedział, że w przyszłości być może katolicy zostaną "opiłowani" z pewnych przywilejów. - Mam przywiązanie do chrześcijańskiej tradycji i nie bardzo wiem, co komu chce piłą zabierać pan poseł Nitras. Z politycznego punktu widzenia, to wypowiedź nierozsądna - stwierdził poseł PSL.
W opinii Bartoszewskiego, w najbliższych wyborach parlamentarnych opozycja nie powinna startować w jednym bloku ze względu na różnice światopoglądowe. Poseł wskazał możliwe dwa bloki: jeden lewicowy (Lewica + PO) oraz centrowy na czele z PSL.