Publicystę Jacka Żakowskiego trudno posądzić o sympatyzowanie z obecną władzą. Ale nawet on ma już dość tego, co dzieje się w opozycji. W najnowszym felietonie w "Gazecie Wyborczej" dał upust swojej frustracji.
Jacek Żakowski przyznaje, że prekampanię, która toczy się już od dawna, opozycja "sromotnie przegrała", bo - według wyliczeń publicysty na podstawie sondaży Politico - straciła w ciągu roku aż pięć punktów procentowych. "Gdyby ten trend się zradykalizował, jesienią demokratów czekałaby klęska" - bije na alarm.
W swoim felietonie rozróżnia dwa obozy: "demokratyczny" i - uwaga - "autorytarny".
Dwa lata temu obóz demokratyczny (KO+TD+L) miał 10 punktów przewagi nad obozem autorytarnym (PiS+K). Rok temu przewaga demokratów wynosiła aż 12 punktów, co dawało niemal pewne zwycięstwo. Teraz jest ponury remis, wróżący, że jeśli demokraci nie zmienią strategii i nie zdobędą wyborców, także po październikowych wyborach dzisiejsza opozycja będzie opozycją
– stwierdził Żakowski.
W jego ocenie, przez ostatnie dwa lata Koalicja Obywatelska, Lewica i Trzecia Droga poświęciły zbyt dużo czasu na to, jak "ułożyć się" ze sobą w partiach i między partiami, a to miało spowodować odpływ wyborców. Żakowski zarzuca ugrupowaniom, że wraz z głosami znikających wyborców znika też... perspektywa zmiany.
To nie pierwszy raz, gdy Żakowski skrytykował opozycję. Już na początku poprzedniego roku gorzko wyrażał się o strategii Platformy Obywatelskiej, mówiąc: - Już nawet jak my rozmawiamy, ale nawet jak się rozmawia z normalnymi ludźmi: „Przyszedł ten Tusk i co? I nic”.