Od piątku prezes i wiceprezesi Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński, Beata Szydło, Mateusz Morawiecki i Mariusz Błaszczak przedstawili cztery pytania, które chcą, aby zostały zadane Polakom podczas referendum. Są to:
- "Czy popierasz wyprzedaż państwowych przedsiębiorstw?",
- "Czy jesteś za podwyższeniem wieku emerytalnego wynoszącego dziś 60 lat dla kobiet i 65 lat dla mężczyzn?",
- "Czy popierasz przyjęcie tysięcy nielegalnych imigrantów z Bliskiego Wschodu i Afryki, zgodnie z przymusowym mechanizmem relokacji narzucanym przez biurokrację europejską?"
- "Czy popierasz likwidację bariery na granicy Rzeczypospolitej Polskiej z Republiką Białorusi?".
Referendum ma odbyć się 15 października, wraz z wyborami parlamentarnymi. Od początku idea jest krytykowana przez polityków opozycji, a ujawnienie pytań referendalnych wywołało nerwowe reakcje. Do bojkotu głosowania wzywał nawet... były szef PKW, Wojciech Hermeliński. Padły też sugestie o "darciu kart".
Donald Tusk poszedł jednak o krok dalej i… unieważnił referendum. Tak, lider partii mającej w nazwie przymiotnik "obywatelska" samodzielnie unieważnia referendum, które jeszcze się nie odbyło.
- Uroczyście przed wami unieważniam to referendum. To referendum jest nieważne w najgłębszym i najszerszym tego słowa znaczeniu - powiedział dzisiaj Tusk podczas Rady Krajowej PO.
- Oni naprawdę użyją setek milionów publicznych pieniędzy, myśląc, że zniszczą szanse opozycji w ten nielegalny sposób, a tak naprawdę podważą resztki zaufania we własnym elektoracie do siebie. Chcę wam powiedzieć, że w tym sensie jest to referendum jest także nieważne, ono nie jest wiążące prawnie. Przede wszystkim pamiętajmy o tym, że my idziemy 15 października do wyborów, żeby odpowiedzieć na pytanie, kto zwycięży – Polska czy PiS. To jest referendum
- dodał.
Stanowisko Tuska komentował podczas konferencji prasowej rzecznik rządu. - To jest przykład tego, jak Donald Tusk podchodzi do słowa demokracja - powiedział Piotr Müller.
- Donald Tusk stwierdza, że on sam "król Europy, Polski" unieważnia referendum, które jeszcze się nie odbyło. Nie wiem, czy może być coś bardzie kuriozalnego
- ocenił Müller.
Jak zaznaczył, "trzeba bić na alarm".
- Jeżeli część osób uważa, że to jest poważny lider partii opozycyjnej, który dziś mówi, że unieważnia jednoosobowo procedurę, która jest określona w konstytucji, to należy się łapać za głowę - dodał.