Zapytaliśmy polityków opozycji o to, co sądzą o pomyśle przedłużenia stanu wyjątkowego przy granicy z Białorusią w związku z wojną hybrydową Białorusi wymierzoną w Polskę. Wszyscy nasi rozmówcy zgodnie przekonują, że.... nie należy go przedłużać i uważają, że jest to nieskuteczne.
Rząd podjął dziś decyzję, by zwrócić się do prezydenta Andrzeja Dudy o przedłużenie stanu wyjątkowego o 60 dni. Wniosek ma zostać przekazany do prezydenta jeszcze dzisiaj. Andrzej Duda ma podjąć decyzję w tej sprawie do piątku.
Stan wyjątkowy w przygranicznym pasie z Białorusią, czyli w części województw podlaskiego i lubelskiego obowiązuje od 2 września. Objęte są nim 183 miejscowości (115 w woj. podlaskim i 68 w woj. lubelskim). Został wprowadzony na 30 dni na mocy rozporządzenia prezydenta Andrzeja Dudy, wydanego na wniosek Rady Ministrów. Przedstawiciele rządu uzasadniali konieczność wprowadzania stanu wyjątkowego sytuacją na granicy z Białorusią, gdzie reżim Aleksandra Łukaszenki prowadzi "wojnę hybrydową" oraz rosyjskimi ćwiczeniami wojskowymi Zapad.
Poseł Platformy Obywatelskiej Tomasz Lenz stwierdził, że "nie wiemy, co dokładnie tam się dzieje". - Konferencje prasowe pana ministra Kamińskiego i pana ministra Błaszczaka wyglądają, najdelikatniej rzecz ujmując, niepoważnie. Natomiast wiedza nasza na temat tego, co dzieje się na granicy, jest żadna. Nie są dopuszczani tam dziennikarze. Dowiadujemy się z drugiej ręki o jakichś sensacjach znalezionych w telefonach komórkowych. Nic nie wiemy na temat tego, jaka tam jest sytuacja - stwierdził.
- To trochę mało, żeby przedłużać stan wyjątkowy na granicy. Oczekuję od ministerstwa rzetelnych informacji z mównicy sejmowej, żeby naprawdę dowiedzieć się, jaki jest stan i co tam się dzieje. Jak wiemy z informacji nieoficjalnych strażnicy granicy wybierają L4 i idą na zwolnienia, nie chcąc wykonywać zadań, do których są podobno przymuszani, ale jak mówię są to informacje nieoficjalne. Żyjemy w kraju demokratycznym, gdzie parlament i opozycja demokratyczna powinny mieć pełne informacje o stanie faktycznym, działaniach na granicy i decyzjach, jakie podejmuje w tej sprawie rząd
- powiedział.
Andrzej Szejna, poseł Lewicy ocenił natomiast, że nie należało w ogóle wprowadzać stanu wyjątkowego. - Są już jego ofiary śmiertelne. Ponadto nic to nie dało, ponieważ nadal fale uchodźców nadal przepływają, więc stan wyjątkowy zupełnie temu nie pomógł - zaznaczył.
- Dziwi mnie, że polski rząd postawił druty na granicy przeciwko uchodźcom, a do Polski płyną setki tysięcy ton cementu mimo, że polska branża sobie daruje rady, co nabije kieszeń pana dyktatora Łukaszenki
- podkreślił polityk.
Poseł Polskiego Stronnictwa Ludowego Władysław Teofil Bartoszewski zaznaczył, że nie ma żadnych wątpliwości co do tego, że granice powinny być strzeżone. - Są jednak wątpliwości, co do konieczności wprowadzania stanu wyjątkowego. Myśmy się wstrzymali w głosowaniu dlatego, że naszym zdaniem rząd posiada inne możliwości kontroli granicy bez wprowadzenia stanu wyjątkowego - powiedział.
- Tak się składa, że po wprowadzeniu tego stanu bardzo duża liczba ludzi się przedarła przez granicę, czyli coś tutaj nie funkcjonuje. Oznacza to, że nie jest to efektywny sposób chronienia granicy, która musi być chroniona
- zakończył.