- Jeśli Platforma Obywatelska dojdzie do władzy, w życie wejdzie pewnie jakaś specustawa, mająca rugować z życia publicznego dziennikarzy, którzy mieli czelność zadawać niewygodne pytania przedstawicielom Platformy - komentuje dla niezalezna.pl Janusz Życzkowski. Dziennikarz skierował apel do środowiska dziennikarskiego.
Michał Rachoń zjawił się dziś na konferencji prasowej Donalda Tuska i innych polityków Platformy Obywatelskiej, zorganizowanej przed siedzibą TVP. Dziennikarz przygotował kilka pytań dotyczących m.in. polityki resetu prowadzonej przez Donalda Tuska. Gdy zadał je w trakcie trwania konferencji prasowej lidera PO, do dziennikarza doskoczyli politycy Platformy i zagrożono policją oraz więzieniem.
Konfrontacja dziennikarza z politykiem odbija się coraz szerszym echem. Tylko część środowiska dziennikarskiego wstawiła się za… dziennikarzem. Sprzyjające opozycji media i jej pracownicy atakują Rachonia, jednoznacznie opowiadając się za tłumieniem krytyki prasowej.
O sytuacji rozmawiamy z redaktorem naczelnym Gazety Lubuskiej i Gazety Wrocławskiej, Januszem Życzkowskim.
- Dziennikarz ma prawo zadawać pytania. Donald Tusk powinien zachować się zupełnie inaczej – na pewno z otwartą przyłbicą podejść do tematów, poruszonych przez redaktora Rachonia – słyszymy na wstępie.
Dziennikarz wyraża zdumienie, że „lider ugrupowania opozycyjnego, które chce sprawować władzę w kraju, nie potrafi wytłumaczyć fundamentalnych kwestii związanych z obroną kraju, bezpieczeństwem energetycznym czy szczególnymi relacji z Niemcami i Rosją”.
Dopytywany o słowa Tuska, że red. Rachoń odpowie „karnie, nie tylko dyscyplinarnie”, odpowiada:
„jeśli Platforma Obywatelska dojdzie do władzy, w życie wejdzie pewnie jakaś specustawa, mająca rugować z życia publicznego dziennikarzy, którzy mieli czelność zadawać niewygodne pytania przedstawicielom Platformy”.
- Media w systemie demokratycznym pełnią bardzo ważną rolę. One mogą się nam nie podobać, możemy się nie zgadzać z optyką konkretnych redakcji, ale sumarycznie one składają się na pluralizm. Wybieranie sobie pupilków wśród dziennikarzy przez polityków, oraz deprecjonowanie i zohydzanie innych, musi budzić sprzeciw środowiska dziennikarskiego. Bez względu na to, jakie media reprezentują – tłumaczy.
Dopytujemy na koniec o wymianę zdań red. Rachonia z Andrzejem Rozenkiem. „WiceUrban” – jak określił go dziennikarz – zagroził: „ile masz tych mieszkań? A wiesz, że mamy adresy tych mieszkań?”.
Życzkowski przychyla się, że takie słowa mogą uchodzić za groźbę. - Z całą surowością do takich spraw należy podchodzić. Nie może być zgody na takie słowa wobec dziennikarzy, nie mogą czuć się zagrożeni. To się w głowie nie mieści – odpowiada.