- "Mąż przywiózł mi bukiet kwiatów, tort i kawę, żebym podziękowała panu ordynatorowi za leczenie. Jakież było moje zaskoczenie, kiedy pan doktor Grodzki uścisnął moją dłoń. Powiedział, żebym poczęstunek oddała pielęgniarkom, a jemu wystarczył uścisk dłoni. Jestem gotowa świadczyć o tym w sądzie" - taki kuriozalny list potwierdzający rzekomo jego niewinność przeczytał Tomasz Grodzki podczas dyskusji nad odebraniem jego niewinności.
Tomasz Grodzki postanowił bronić swoich racji w Senacie przed głosowaniem nad uchyleniem jego immunitetu, czego domaga się prokuratura w związku z zarzutami korupcyjnymi.
Marszałek Senatu zdecydował się na dość... niecodzienną linię obrony podczas której odczytywał listy od pacjentów, które miały potwierdzać jego niewinność.
Przedstawiamy treść najbardziej absurdalnego. - "Mąż przywiózł mi bukiet kwiatów, tort i kawę, żebym podziękowała panu ordynatorowi za leczenie. Jakież było moje zaskoczenie, kiedy pan doktor Grodzki uścisnął moją dłoń. Powiedział, żebym poczęstunek oddała pielęgniarkom a jemu wystarczył uścisk dłoni. Jestem gotowa świadczyć o tym w sądzie " - czytał Grodzki.
Przypomnijmy, że w 2020 r. podczas konferencji prasowej marszałek Senatu Tomasz Grodzki przywołał nagranie "pana Staszczyka", na podstawie którego usiłował dowieść spisku uknutego przeciwko swojej osobie. Szybko się okazało, że rzeczony pan to były funkcjonariusz Urzędu Bezpieczeństwa.
Uchylenia immunitetu Grodzkiemu domaga się Prokuratura Regionalna w Szczecinie, która w grudniu ub. roku skierowała ponowny wniosek w tej sprawie. Według prokuratury, Grodzki pełniąc funkcję dyrektora szpitala specjalistycznego w Szczecinie i ordynatora tamtejszego Oddziału Chirurgii Klatki Piersiowej, przyjął korzyści majątkowe od pacjentów lub ich bliskich. Grodzki, który jest profesorem nauk medycznych, chirurgiem, wielokrotnie zapewniał, że formułowane pod jego adresem zarzuty dotyczące korupcji nie mają podstaw i są elementem nagonki politycznej.