Z każdym dniem narracja szefa PO i TVN-u o pani Joannie z Krakowa, która (jak przekonywano w materiale „Faktów”) zamiast pomocy w szpitalu doświadczyła jedynie "przemocowych" działań ze strony policji i całego aparatu władzy - obrasta w absurd i nieprawdę.
Ostatnio sami ujawniliśmy całokształt działalności pani Joanny – daleki od tego wykreowanego w stacji założonej przez tajnych współpracowników bezpieki. Kobieta m.in. fotografowała się w pozach, które wydają się świadczyć o obsesji związanej z tematem macierzyństwa, od lat wciela się też w rolę drag kinga – Sir Johnny’ego D’Arca. A tego nie spodziewał się chyba Donald Tusk, który zniknął z przestrzeni medialnej, gdy te - i inne - fakty zaczęły wychodzić na światło dzienne... To dziwne, bo przecież kilka dni temu zwołał on "Marsz Miliona Serc" na 1 października.
"Tusk znowu gra aborcją"
"Ten marsz, który ma być, to chyba marsz w obronie interesów niemieckich w Polsce, a nie proaborcyjny. Tusk przy sprawie p. Joanny się wyjątkowo skompromitował. Bez rozeznania, zaczął bić na alarm, że prawa kobiet są łamane. A teraz on milczy... Wiemy, że Tusk często zmienia zdanie, a jest to notoryczne przed wyborami. On przed wyborami zawsze zaczyna nosić biało-czerwone symbole... Obserwuję i PO i Tuska już przez wiele lat. Oni przed wyborami krzyczą te hasła, co PiS. Chcą trafić do wyborców, którzy są centroprawicowi. A Donald Tusk właśnie jak taki lis próbuje się w to wszystko wpasować"
– mówił w Republice Marek Suski (poseł PiS).
W jego opinii, "Tusk znowu gra tematem aborcji".
"Widać, że Tusk, atakując - po raz kolejny - policję - szuka elektoratu w więzieniach. Wydaje mi się, że jest to cyniczna gra..."
– stwierdził polityk.
Zapytany o to, czy wybiera się na marsz 1 października, Marek Balt (europoseł Lewicy) odparł:
"Na razie się nigdzie nie wybieram. Nie wydaje mi się, żeby używanie różnych tragedii - które mają miejsce - zwłaszcza, jeśli nie są one dokładnie sprawdzone, jest dobre dla polityków. Uważam, że politycy powinni być stabilni w swoich przekonaniach. Jasne, można zmienić zdanie, ale trzeba być w tym po prostu wiarygodnym. Dziwi mnie, że ludzie, którzy jeszcze kilka lat temu nie popierali postulatów lewicowych, dziś próbują o tym fakcie zapomnieć".
"W mojej ocenie, robią to po prostu tymczasowo, żeby zyskać szerszy elektorat" - dodał.
"Trzeba na ten temat dyskutować"
To samo pytanie - o wzięcie udziału w marszu Tuska - red. Tomasz Sakiewicz skierował do Jarosława Rzepy (PSL).
"To, czy PSL, Koalicja Polska, Trzecia Droga dołączy - jeszcze nie wiadomo. PSL jest w tej sprawie konserwatywne, zawsze opowiadaliśmy się za kompromisem [aborcyjnym], który został zerwany. To zaostrzenie, a jak i to, co może wydarzyć się w przyszłości, będzie niedobre"
– brzmiała odpowiedź.
Jego zdaniem - "dobrym pomysłem jest rozszerzenie pytania referendalnego właśnie o tę kwestię. Warto byłoby na ten temat podyskutować".
Jak stwierdził Rzepa - "wiarygodność polityków kończy się wtedy, kiedy można wzbudzić większe emocje".
"Szkoda, że wyborcy po prostu nie podchodzą do tego krytycznie. Wydaje mi się, że w polityce wiarygodność powinna być bardzo pożądaną cechą. Nie można mówić rano jednego, później czegoś innego. Ja się takich polityków po prostu obawiam. Nie można takich rzeczy robić pod publikę"
– mówił dalej.
Takie samo zdanie, jak poprzednicy, wyraził w tej sprawie wiceminister edukacji i nauki - Tomasz Rzymkowski.
"Sytuacja, w której prywatna sprawa osoby, której należy współczuć, jest wykorzystywana w sporze politycznym. To, przez wyborców zostało odebrane negatywnie. Ten marsz, ta cała sytuacja została bardzo zmanipulowana. To się nie przysłuży PO. Wykorzystywanie jednostkowych tragedii człowieka do tego, aby organizować marsze, ale i nastrajać całą opinię publiczną... Ja w tej sprawie mówię wszędzie tak samo - dajmy p. Joannie spokój, bo jej się należy teraz wsparcie. To, co zrobiła stacja komercyjna, opozycja, Donald Tusk, nie powinno nigdy mieć miejsca"
– ocenił.
Jak przyznał - "uważam, że słowo bywa bardziej szkodliwe niż ludzkie czyny. Zachowanie dziennikarzy, który nie sprawdzili, nie zweryfikowali, zrobili kiepski materiał, który nie przysłużył się p. Joannie".
Materiał o aborcji chwilę po emisji filmu o pedofilii. Przypadek?
Uwagę przykuwa również fakt, co do daty nagłośnienia sprawy p. Joanny. Kilka dni przed emisją materiału TVN, w Telewizji Polskiej pokazano "Bagno" - film Mariusz Zielke, ukazujący zjawisko pedofilii wśród artystów. Skupiono się na przykładzie Krzysztofa S., który - jak się okazuje - skrzywdził wiele dzieci przez cały czas trwania swojej aktywności.
Jak ujawnił sam Zielke, twórca reportażu, media mainstreamowe w Polsce odmówiły udziału w jego filmie. Dlaczego? Dobre pytanie.
"Jestem przeciwnikiem używania ważnych społecznie spraw, jak pedofilia, aborcja do przykrywania innych tematów. Mieliśmy też przykład z papieżem, który ukazał się kilka miesięcy temu. Tutaj też była duża krytyka, a fakty okazały się inne. Mam ograniczone zaufanie do materiałów dziennikarskich i uważam, że potrzeba trochę więcej czasu, dowodów, aby wyrobić sobie zdanie. Dziennikarze powinni tworzyć materiał na podstawie wszystkich dowodów, a nie pod wpływem chwilowych emocji"
– skomentował Marek Balt.
Zdaniem Tomasza Rzymkowskiego, Tusk jak i jego zaplecze, potrzebowali "iskierki emocji", aby zwołać marsz właśnie pod taką banderą.
"Dla tej stacji komercyjnej to była ogromna wpadka. W materiale Zielkego widać, że te media komercyjne, które opowiadają się za ściganiem pedofilii, chcą się zajmować tym tylko wtedy, kiedy dotyczy to kościoła"
– ocenił.
Wiceszef resortu nauki i edukacji zauważył, że "sprawa p. Joanny jest kolejnym, trochę innym kolorytem nierzetelności dziennikarskiej".
"Media - w tym przypadku - nie służą informowaniu, a mistyfikacji, niszczeniu człowieka i doraźnej potrzebie politycznej. To jest wyjątkowo paskudne"
– podsumował.
Tak samo uważa Jarosław Rzepa.
"Problem pedofilii to problem poważny. To są po prostu liczne traumy, które często były przemilczane. Jeśli ktoś tego nie pochwala, nie popiera, to w każdym jednym przypadku powinno się to piętnować. Nie tylko wtedy, kiedy dotyczy ono jednego z wielu środowisk. Dziwię się takiemu podejściu do sprawy. Nie powinno być tutaj żadnego rozgraniczania, że interesuje mnie tylko jedna grupa. To jest taki temat, który w Polsce powinien być piętnowany, a ci, którzy się tego dopuszczają - surowo karani. Ten temat nie powinien mieć żadnych barw politycznych. Powinniśmy to tępić, a my jako politycy - nie możemy tego wykorzystywać do rozgrywek politycznych"
– powiedział w programie "W Punkt".
Jak podkreślił w tym temacie Marek Suski - "gra się tym, co rezonuje na społeczeństwo. To było przemyślane. "Bagno" pokazało, jak niewiarygodna jest ta telewizja i jak ona reprezentuje pewną linię polityczną".
"Ten ich materiał jest zmanipulowany. Prawdopodobnie wiedzieli, że to jest naciągane, ale i tak postanowili tym zagrać. Wielce prawdopodobne jest to, że przed wyborami można zagrać kolejną aferą, tyle, że może być ciężko ją odkręcić z uwagi na czas"
– ocenił poseł Prawa i Sprawiedliwości.
Tomasz Sakiewicz zapowiedział, że film "Bagno" będzie w najbliższym czasie emitowany - już po raz trzeci - w Telewizji Republika. "Mamy prawo wiedzieć, że w Polsce funkcjonował bardzo znany pedofil, który skrzywdził dziesiątki, a może i setki dzieci" - wskazał.