- Ustanawianie sądów kapturowych, czy inkwizycyjnych, to jest neobolszewia cofająca nas do poziomu nie tylko Białorusi, ale pewnie i Korei Północnej - tak o komisji ds. badania wpływów rosyjskich na bezpieczeństwo wewnętrzne RP wypowiedział się marszałek Senatu Tomasz Grodzki (KO).
Sejm ustawę o powołaniu Państwowej Komisji ds. badania wpływów rosyjskich na bezpieczeństwo wewnętrzne RP w latach 2007-2022 uchwalił 14 kwietnia br. Z inicjatywą jej powołania wyszli w grudniu ub.r. posłowie PiS. Wskazywali, że komisja ma funkcjonować na zasadach podobnych do funkcjonowania komisji weryfikacyjnej ds. reprywatyzacji warszawskiej. 11 maja br. Senat podjął uchwałę o odrzuceniu ustawy w sprawie powołania tej komisji. W zeszły piątek przeciwko senackiej uchwale opowiedział się Sejm. W poniedziałek ustawę podpisał prezydent Andrzej Duda. We wtorek została ona opublikowana w Dzienniku Ustaw. W środę ustawa weszła w życie.
"Póki władztwo w Senacie sprawuje demokratyczna większość, żadna niekonstytucyjna ustawa tu nie przejdzie, co do tego nie ma cienia wątpliwości"
– podkreślił Grodzki podczas konferencji prasowej w Senacie.
Dodał, że "ustanawianie sądów kapturowych, czy inkwizycyjnych, to jest neobolszewia cofająca nas do poziomu nie tylko Białorusi, ale pewnie i Korei Północnej".
"Zaślepieni nienawiścią funkcjonariusze PiS będą jeszcze żałowali, że zdecydowali się powołać komisję ds. rosyjskich wpływów. Ciało niekonstytucyjne i wzbudzające protesty na świecie nie ma racji bytu w demokratycznym społeczeństwie"
– oświadczył Grodzki.
Marszałek Grodzki przypomniał, że Senat jednoznacznie odrzucił ustawę o komisji ds. rosyjskich wpływów.
"Miesiąc temu byliśmy z delegacją Senatu w Senacie Stanów Zjednoczonych i Departamencie Stanu USA, dwa dni po uchwaleniu tej ustawy przez Sejm. Powiedzieć, że nasi partnerzy amerykańscy (...) byli bezmiernie zdumieni, że jakieś ciało administracyjne może odbierać komuś prawa do uczestnictwa w życiu publicznym, to nic nie powiedzieć. Oni byli tym zszokowani"
– powiedział Grodzki.
Jak dodał, uchwalenie tej ustawy traktuje jako "silne wotum nieufności kierownictwa partii rządzącej do służb, które są powołane do tego, aby chronić nas przed wpływami rosyjskimi - wywiadu i kontrwywiadu". "Najwyraźniej PiS nie ufa tym służbom, w których służy wielu oddanych ojczyźnie oficerów" - ocenił.