GP: Za Trumpa Europa przestanie być niemiecka » CZYTAJ TERAZ »

„Chcemy dialogu z Rosją taką, jaką ona jest”. Saryusz-Wolski: To była zdrada interesów Polski...

"Ona była sprzeczna z polskim interesem - w związku z czym była karygodna. To była zdrada interesów Polski - tak bym to zdefiniował...", takimi słowami eurodeputowany PiS Jacek Saryusz-Wolski ocenił politykę resetu prowadzoną w okresie rządu PO-PSL pod przywództwem Donalda Tuska.

Jacek Saryusz-Wolski, Michał Rachoń
Jacek Saryusz-Wolski, Michał Rachoń
Zrzut ekranu (TVP Info)

Nie milkną echa po poniedziałkowej premierze drugiego odcinka serialu dokumentalnego prof. Sławomira Cenckiewicza i red. Michała Rachoń - "Reset". Produkcja ta ukazuje ciemne strony - i tak niezrozumiałej i niejasnej - polityki resetu w stosunkach polsko-rosyjskich za rządów PO-PSL - z Donaldem Tuskiem na czele.

W recenzowaniu treści serialu, szczególnie aktywne są media sprzyjające opozycji, a przede wszystkim bezpośrednio Tuskowi. Jak przytoczył Michał Rachoń - na łamach tygodnika "Polityka" można przeczytać, iż polityka resetu pod wodzą Tuska "nie była błędem, ani zdradą".

"Przypodobanie się Zachodowi albo działalność agenturalna"

Zapytany w programie #Jedziemy o to, jak ocenia właśnie ten czas, tą politykę prowadząca przez Tuska, Jacek Saryusz-Wolski odparł:  "Ona była sprzeczna z polskim interesem. W związku z czym była karygodna. To była zdrada interesów Polski - tak bym to zdefiniował...".

Dziennikarz przytoczył słynną deklarację ówczesnego premiera Polski, który mówił otwarcie: "chcemy dialogu z Rosją taką, jaką ona jest". Zdaniem polityka, mogą być tu rozpatrywane dwie hipotezy.

"Jedna, która krąży - chodziło o to, aby pokazać Zachodowi, że jesteśmy bardziej prorosyjscy niż Zachód. Żeby to się spodobało Zachodowi. W tle personalne ambicje Tuska i Sikorskiego, potwierdzone zresztą później przez ciąg dalszy, która nastąpił. Druga hipoteza - to była działalność agenturalna"

– ocenił Saryusz-Wolski.

Dopytany o tę drugą, polityk przyznał, że nie można jej wykluczyć.

Z takimi celami Tusk jechał do Putina

Jak przypomniał red. Rachoń, w drugim odcinku "Resetu", twórcy (czyli również on sam) pokazują cele wizyty ówczesnego szefa polskiego rządu - Donalda Tuska w Moskwie w 2008 roku.

Na pierwszym miejscu uwzględniono: "uzyskanie pozytywnej politycznej oceny wizyty przez władze Federacji Rosyjskiej oraz Unię Europejską".

"To jest zaskakujące i horendalne zarazem. Normalną politykę prowadzi się po to, aby realizować cele, które służą państwu, a nie po to, aby zyskać poklask. Była to zaskakująco szczera deklaracja, która świaczy o tym, że tutaj poprostu chodziło o indywidualne kariery. Autorzy tej myśli chcieli się przypodobać tym, którzy się temu przyglądają. Z jednej strony miał być to Zachód - NATO i UE, a z drugiej Rosja"

– odniósł się do tego wątku Saryusz-Wolski.

Jak zauważył gospodarz programu #Jedziemy, ważnym na tej liście jest jeszcze cel nr 5, którego treść brzmi: "przedstawienie propozycji stosowania 'zasady równoległości' (ew. pojawienie się problemów w niektórych kwestiach spornych nie powinno wpływać na postęp w innych sprawach, gdzie stanowiska i interesy stron są zbieżne". 

"To jest kuriozalne, żeby czymś, co można określić instrukcją negocjacyjną, deklarować, że cokolwiek by się nie działo, dalej będziemy to robili, Jeśli do tego stanowiska miałby wywiad rosyjski, a wiemy, że tu funkcjonowali funkcjonariusze, którzy nie mogliby odmówić prośbie Moskwy o szczere wyznanie. To oznacza, że podawaliśmy się na srebrnej tacy Rosjanom, którzy robiliby z nami to, co chcieli... Świadomość tego, że druga strona będzie dalej robiła to, co będzie chciała, z reguły wskazuje na porażkę"

– skomentował eurodeputowany PiS w TVP Info.

"Brakuje mi słów"

Jacek Saryusz-Wolski został zapytany o jeszcze jedną ważną sprawę, mianowicie podejście europejskich elit do obecności Stanów Zjednoczonych w Europie. 

"Nie można mówić o całości elit, bo one mają różne barwy i odcienie. Większość tych elit - z wyłączeniem brytyjskich, bo tu bym się zawahał, od dawna miała jeden cel - dystansowanie się od Stanów Zjednoczonych. To się zmieniało w zależności od tego, kto rządził, ale generalnie biorąc wszystkie te filozofie pod uwagę, to tak po prostu było. Teorie francuskie, niemieckie... To było ukryte, ale można to odkryć analizując fakty"

– brzmiała odpowiedź.

 



Źródło: niezalezna.pl

##Jedziemy #Polska #Michał Rachoń

Anna Zyzek