Córka Sławomira Nowaka wpłaciła poręczenie za swojego ojca. Polacy zadają sobie pytanie, które wybrzmiewa również w przestrzeni publicznej – skąd tak młoda osoba dysponowała takimi środkami. Politycy mówią, że pożyczyli kasę. Czy tak było - temu przyjrzy się prokuratura. Jak się okazuje, partyjni koledzy nie są skorzy do tego, by mówić czy udzielili pożyczki Nowakowi.
Prokuratura Okręgowa w Warszawie zamierza zweryfikować źródło pochodzenia pieniędzy wpłaconych tytułem poręczenia majątkowego za Sławomira Nowaka.
- W tygodniu wyznaczonym przez sąd na wpłatę 1 mln złotych poręczenia, obrońca podejrzanego podnosiła publicznie, że jej klient nie posiada takiej kwoty
- zauważyła prok. Aleksandra Skrzyniarz, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Warszawie. Weryfikacja zostanie jednak przeprowadzone dopiero po prawomocnym rozpoznaniu przez sąd wszystkich środków odwoławczych złożonych przez oskarżyciela.
Jestem wśród osób, które zdecydowały się wesprzeć finansowo panią Natalię w walce o zebranie tej kaucji dla jej ojca – ujawnił niedawno w programie Katarzyny Gójskiej poseł Michał Gramatyka.
Jak podaje „Fakt”, krewni, znajomi i koledzy z PO zebrali milion złotych, żeby oskarżany o korupcję Sławomir Nowak nie musiał wracać do aresztu.
– Koledzy i koleżanki udzielali panu Nowakowi pożyczek. Każdy dawał, ile mógł
– mówi Faktowi Małgorzata Kidawa-Błońska.
Akcję zbiórki pieniędzy na byłego ministra transportu zainicjowała jego córka, Natalia. Pieniądze pożyczali politycy Platformy. – Sam pożyczyłem jej pieniądze na kaucję, rozpowszechniałem też informację o pożyczkach w naszym środowisku. Nie wiem, kto ile wpłacił - nikogo z tego nie rozliczałem. Wiem natomiast, że kilkudziesięciu parlamentarzystów było zainteresowanych tą akcją – mówi dziennikowi Gramatyka.
Adwokat córki Sławomira Nowaka podał, że na kaucje za byłego ministra w rządzie Donalda Tuska zrzuciło się ponad 60 osób. Podał, że są to osoby i z rodziny i ze środowiska politycznego. Pytany o sumy podał: „Były to wpłaty od kilkudziesięciu do kilkuset złotych”.
Radosław Sikorski pytany o tę kwestę nie był rozmowny. Powiedział tylko:
„To jest sprawa między mną a Sławomirem Nowakiem”.
Nie zaprzeczył natomiast, że wpłacił na Nowaka.