Była poseł Platformy Obywatelskiej Bożena Kamińska została zatrzymana przez CBA i w Prokuraturze Okręgowej w Ostrołęce usłyszała zarzuty dotyczące przywłaszczenia środków finansowych oraz złożenia fałszywych oświadczeń majątkowych. Kiedy zabrała głos, zgodnie z przewidywaniami, stwierdziła, że to "sprawa polityczna".
Prokuratura Okręgowa w Ostrołęce postawiła wczoraj byłej posłance zarzuty przywłaszczenia środków finansowych oraz złożenia fałszywych oświadczeń majątkowych. Postępowanie dotyczy złożenia przez Kamińską fałszywych oświadczeń majątkowych w latach 2015-18 (chodzi o oświadczenia składane przez Kamińską jako posłankę na Sejm RP oraz jako dyrektor Suwalskiego Ośrodka Kultury). Byłej posłance grozi do 10 lat więzienia.
Kamińska zapewniła dziś, że nie popełniła żadnego przestępstwa, a sprawę uważa za motywowaną politycznie.
Stwierdziła, że pierwszy telefon z Centralnego Biura Antykorupcyjnego otrzymała tuż po wyborach parlamentarnych w październiku 2019 r, kiedy nie udało jej się dostać ponownie do Sejmu. "Dowiedziałam się, że mam kontrolę moich oświadczeń majątkowych z ostatnich pięciu lat. Myślę, że to nie jest przypadek, że przez osiem lat, jak byłam posłanką, CBA nie interesowało się moimi oświadczeniami majątkowymi, a zajęło się nimi, kiedy straciłam immunitet" - powiedziała była posłanka.
Dodała, że w toku postępowania CBA otrzymało wszelkie wyjaśnienia od niej.
- Później zaczęły się przesłuchania pracowników mojego biura poselskiego. Nie wiedziałam wówczas czego dotyczą, ponieważ nie zostałam zawiadomiona, że sprawdzane są wydatki biura
- podkreślała Kamińska. "Odczytuję tę sprawę jako atak polityczny i śmiem twierdzić, że to jest jakiś ciąg dalszy zapowiedzianych wcześniej konkursów na donosy na mnie" - dodała była posłanka.
Przekonywała ponadto, że w chwili zatrzymania przez CBA i przewiezienia do prokuratury nie znała sprawy.
- Nie byłam wcześniej wzywana w tej sprawie ani w charakterze świadka; przesłuchano mnie dopiero w charakterze podejrzanej, kiedy sformułowano zarzuty
- powiedziała Kamińska.
Rzeczniczka prokuratury w Ostrołęce Elżbieta Edyta Łukasiewicz przekazała, iż z ustaleń postępowania wynika, że Kamińska w składanych oświadczeniach majątkowych zataiła posiadanie rzeźby o wartości 54 tys. zł oraz fakt posiadania zobowiązań przekraczających 10 tys. zł. Ponadto, jak ustalono, była posłanka dopuściła się przywłaszczenia powierzonych jej środków pieniężnych, przeznaczonych na działalność biura poselskiego, w tym na wynagrodzenia pracowników, w łącznej kwocie około 320 tys. zł".
Kamińska powiedziała, że nie miała jeszcze okazji zapoznać się z aktami sprawy i dziwią ją niektóre szczegóły, o których mówi prokuratura:
"Kancelaria Sejmu przyjęła ode mnie rozliczenie za dwa lata mojego biura na podstawie dokumentów, list płac, zaświadczeń z ZUS, że nie zalegam z żadnymi składami, także zaświadczeń z Urzędu Skarbowego. Nie wiem, w czym jest problem, musimy się wraz z moim adwokatem zapoznać z aktami sprawy"
Dodała, że rzeźba, której zatajenie zarzucają jej śledczy, była inwestycją jej męża.
Prokuratura zastosowała wobec Kamińskiej poręczenie majątkowe w kwocie 100 tys. zł. Postępowanie wobec niej prowadzone jest od grudnia 2020 r. z zawiadomienia CBA. Kobiecie grozi kara do 10 lat więzienia.