"To, że biznes chce zarobić na tej swoistej rewolucji, to coś oczywistego. Ale dziś zaczynamy się cofać!" - tak o klimatycznej rewolucji mówił w programie "Michał Rachoń Jedziemy" były wiceminister klimatu, Jacek Ozdoba. W jego ocenie, impuls sprzeciwu wyjdzie ze strony ulicznych protestów. A już w maju kolejna wielka manifestacja.
10 maja odbędzie się manifestacja Solidarności przeciwko Zielonemu Ładowi. Skąd taka mobilizacja? - pytał Michał Rachoń w programie "Michał Rachoń Jedziemy" w Telewizji Republika. Jego gościem był Jacek Ozdoba, były wiceminister klimatu.
- Widzowie nas oglądają, są już opodatkowani. Siedzą w domu, dom będzie opodatkowany, samochód będzie opodatkowany. Nie ma sfery życia, która byłaby wolna od regulacji unijnych - powiedział Ozdoba.
"To, że biznes chce zarobić na tej swoistej rewolucji, to coś oczywistego. Ale dziś zaczynamy się cofać!" - bił na alarm polityk Suwerennej Polski. W jego ocenie, impuls pójdzie ze strony ulicznych protestów rolników, bo rolnicy mówią "nie", zwracając uwagę m.in. na to, że klimatyczne hasła tak naprawdę oznaczają drożyznę.
Wyznaczono cele, a nie wiadomo, jaki to będzie miało efekt. Pod względem ekologicznym to nie jest taka bajka, że pojedzie pan samochodem elektrycznym i wszystko będzie eko. Trzeba zwrócić uwagę na analizę, która mówi prawdę, że transformacja przyniesie niekoniecznie pozytywne efekty ekologiczne, nie mówiąc już o kwestiach bezpieczeństwa.
- Jeżeli pytamy, czy UE dokonała ekspertyz, jakie będą koszty polityki klimatycznej, jaki to będzie miało wpływ na środowisko, to odpowiem: takich analiz nie było, a nawet jeżeli były, to zostały ukryte. Jest potężne lobby różnych koncernów międzynarodowych, korporacji, które chcą zarobić na tej transformacji, również Chiny - powiedział poseł Suwerennej Polski.
W ocenie Ozdoby, nikt nie jest w stanie powiedzieć, jakie korzyści klimatyczne zmiany przyniosą dla człowieka, "ale cel został już wyznaczony". - Jeśli ktoś taki jak Timmermans się za to zabiera, to nie miejmy złudzeń: to ludzie, którzy nie mają ani wiedzy, ani przygotowania - dodał, podkreślając, że "oni nie pracują na rzecz wyborców, tylko na konkretne, wybrane strategie".