Donald Tusk na samym początku przekonywał, że Joanna z Krakowa została "upokorzona i ugodzona w samo serce". Teraz kobiety nie zaproszono na marsz, a Borys Budka nie wie nawet kim ona jest. "Została zostawiona na bocznicy. Jest rozgoryczona. To nie jest dobre - powiedziała dziś w Radiu Zet Anna Maria Żukowska z Lewicy.
Anna Maria Żukowska z Lewicy została zapytana o ocenę tego, że pani Joanna z Krakowa nie została zaproszona na Marsz Miliona Serc. Lider PO Donald Tusk zapowiadał organizację marszu w lipcu, po tym jak kobieta ujawniła, że policjanci kazali się jej rozbierać do naga, wykonywać przysiady i kaszleć, bo szukali tabletek poronnych, które wcześniej zażyła.
Żukowska powiedziała, że w przeddzień marszu spotkała się z panią Joanną na manifie w Warszawie w sprawie aborcji.
"Ona jest rozgoryczona. Jednak wykorzystywanie polityczne zwykłych ludzi, którzy nie są przyzwyczajeni do obecności mediów, może być obciążające psychicznie. Tak bym myślała o tym, żeby w przyszłości z dystansem odnosić się do takich spraw. Mówić o sprawach, a nie konkretnych ludziach"
Zdaniem Żukowskiej, "pani Joanna została zostawiona na bocznicy. To nie jest dobre" - oceniła.
Jednocześnie zastrzegła, że marsz jest po to, aby zademonstrować, że "jesteśmy w stanie wspólnie coś zrobić i jesteśmy gotowi do współrządzenia". "Liczę, że taka deklaracja padnie" - zaznaczyła.
Izabela Leszczyna z KO zapytana o tę samą sprawę wyjaśniła, że organizatorzy nie wysyłali do nikogo imiennego zaproszenia.
Oceniła, że gdyby do każdego chcieć wysłać zaproszenie, "zawsze się wtedy kogoś pominie". "Premier Tusk powiedział bardzo wyraźnie: zapraszam wszystkich, ten marsz jest nasz" - zastrzegła.