Rzeczywiście mieliśmy do czynienia z dezinformacją – stwierdził dziś Radosław Fogiel, mówiąc o słowach marszałek Elżbiety Polak dotyczących wysokiego stężenia rtęci w Odrze. - Nie mnie oceniać, czy ona (akcja dezinformacyjna – red.) podpada pod jakiś paragraf – dodał rzecznik Prawa i Sprawiedliwości.
12 sierpnia marszałek województwa lubuskiego Elżbieta Polak napisała na Twitterze, że "Axel Vogel minister rolnictwa i środowiska landu Brandenburgia w bezpośredniej rozmowie ze mną potwierdził, że stężenie rtęci w Odrze było tak wysokie, że nie można było określić skali".
Później niemiecki minister zaprzeczył, aby coś takiego powiedział.
Ostatnio marszałek mówiła o tym, że miała świadomość, że nie jest to powód śnięcia ryb.
Sprawę skomentował w Jedynce Polskiego Radia rzecznik Prawa i Sprawiedliwości. Redaktor stwierdził, że poszła duża akcja dezinformacyjna, „pytanie czy ze strony Niemiec, czy polskich samorządów”?
Rzeczywiście mieliśmy do czynienia z dezinformacją. Pani marszałek Polak ewidentnie miała jeszcze dodatkową motywację. Przecież ostatnio było o niej głośno w kontekście opisywanego w mediach skandalu seksualnego w podległym jej Wojewódzkim Ośrodku Ruchu Drogowego i myślę, że bardzo desperacko szukała czegoś - co mówiąc kolokwialnie - przykryje tę aferę. Znalazła, czy powiedziała, że znalazła rtęć. Niestety bolesne i problematyczne dla polskiej debaty publicznej, że zaraz podłapał ten temat Donald Tusk i wspierające go media
– powiedział Radosław Fogiel.
Dodał, że Prawdopodobnie pani marszałek będzie twierdzić, że jako demokratycznie wybrana przedstawiciel samorządu wojewódzkiego ma prawo do wolności wypowiedzi. „Chociaż oczywiście to były działania wysoce nieodpowiedzialne, wzbudzające histerię, próba zdyskontowania politycznego tej sytuacji. Co było początkiem, trudno jednoznacznie powiedzieć, chociaż pewne poszlaki mamy” – ocenił.
Jeśli chodzi o tłumacza, to tam być może był jakiś problem z brandenburgskim ministrem, ale on później sam na piśmie wydał oświadczenie, że absolutnie nic takiego pani marszałek Polak, co ona twierdziła, nie mówił. Ta informacja pojawiła się najpierw gdzieś w niemieckich mediach. Została podchwycona właśnie przez panią marszałek, przekazywana dalej przez rozmaitych dziennikarzy w mediach społecznościowych. Były również doniesienia niemieckich mediów, to zostało momentalnie podchwycone, na przykład dziennikarz TVN-u Bertold Kittel bardzo tutaj był aktywny i następnie podchwytywali to kolejni politycy opozycji. Akcja dezinformacyjna na pewno miała miejsce. Nie mnie oceniać, czy ona podpada pod jakiś paragraf
– powiedział poseł PiS.