Ochrona zdrowia - pod względem finansowym ledwo zipie, o czym informowaliśmy na łamach portalu Niezalezna.pl wielokrotnie. Chociażby o tym, że obiecane podwyżki dla pracowników tegoż sektora, stoją pod wielkim znakiem zapytania:
Podobnie jak z zabiegami, które zostały zaplanowane, ale są przekładane, odkładane na późniejsze terminy. Nawet wtedy, gdy są to sytuacje mocno naglące w czasie.
Leszczyna jednak "znalazła" pieniądze
Niemniej, stojąca na czele resortu zdrowia - Izabela Leszczyny, niczym za dotknięciem "czarodziejskiej różdżki" przekazała na antenie TVP Info, że... podpisała w czwartek dokumenty, na mocy których z budżetu ministerstwa zdrowia przeznaczone zostaną dodatkowe środki na procedury in vitro w ramach rozpoczętego 1 czerwca 2024 r. programu refundacji tej metody leczenia niepłodności.
"Teraz dołożyliśmy 100 mln zł, ale jeśli będzie potrzebne dodatkowe 100 mln zł, to też te pieniądze będą"
– stwierdziła.
Rocznie na program, który na razie zaplanowany jest to końca 2028 r., przeznaczanych ma być 500 mln zł (w sumie 2,5 mld zł).
I dalej:
"Podpisaliśmy aneksy ze zdecydowaną większością podmiotów, które prowadzą tę procedurę i pieniędzy będzie potrzeba więcej. Mam te środki w budżecie ministerstwa i zapewniam, że nie zabraknie pieniędzy na in vitro. Dołożymy tyle, ile będzie trzeba, żeby każda para, która chce mieć dziecko i chce skorzystać z tej procedury, mogła to zrobić".
W skrócie - brakuje środków na zabiegi mogące uratować życie wielu Polaków, ale za to... są środki na in vitro. Ot, priorytety rządu Donalda Tuska.