Wyszukiwanie

Wpisz co najmniej 3 znaki i wciśnij lupę
Reklama
Polska

Obiecali podwyżki, ale czy znajdą na nie pieniądze? "Chcą dotrwać do wyborów"

Od 1 lipca br. pracownicy służby zdrowia mają otrzymać podwyżki. Niemniej, fatalna kondycja tegoż sektora sprawia, że rodzi się pytanie: czy pieniędzy na wyższe pensje wystarczy? Dziś rano dwie organizacje: Związek Powiatów Polskich oraz Ogólnopolski Związek Pracodawców Szpitali Powiatowych zwróciły się z pilnym apelem do szefa rządu - Donalda Tuska.

Autor: Anna Zyzek

Nie tak dawno temu ogłoszono, że wraz z początkiem lipca 2025, pracownicy służby zdrowia będą mogli liczyć na waloryzację wynagrodzeń. W myśl nowych przepisów, najniższe wynagrodzenia lekarzy i innych zawodów medycznych zostaną zwiększone. Najwyższe podwyżki otrzymają lekarze ze specjalizacją, których minimalne wynagrodzenie wzrośnie do 11 863,49 zł. 

Reklama

Przy okazji, na początku kwietnia Sejm zatwierdził rządowy projekt ustawy, który przewiduje obniżenie składki zdrowotnej dla wybranej grupy przedsiębiorców. Szacuje się, że rozwiązanie to będzie kosztować budżet państwa około 5 miliardów złotych rocznie. Obniżenie składki zdrowotnej wiąże się z gromką krytyką racjonalnie myślących. Bo trzeba przyznać - jest to mocne nadszarpnięcie i tak mizernie wyglądającego budżetu właśnie na ochronę zdrowia.

Państwo zapłaci?

Dziś rano dwie organizacje - Związek Powiatów Polskich oraz Ogólnopolski Związek Pracodawców Szpitali Powiatowych zwróciły się z pilnym apelem do premiera, Donalda Tuska. Na łamach portalu rmf24.pl czytamy, że "autorzy listu otwartego oczekują od premiera dodatkowych 18 miliardów złotych dotacji finansowej dla szpitali z budżetu państwa". Bez tych środków - ani rusz z podwyżkami, które powinny być wypłacane od lipca.

W ocenie autorów listu to "państwo musi w pełni wziąć odpowiedzialność za skutki finansowe wprowadzanych regulacji i zaplanować ich finansowanie w budżecie". Podkreślono również, iż w przeciwnym razie nałożenie kolejnych obowiązków płacowych bez zapewnienia odpowiednich środków doprowadzi do zapaści całego systemu szpitalnictwa, zwłaszcza w mniejszych ośrodkach.

"Pragniemy również wyraźnie zaznaczyć, że oczekujemy zagwarantowania środków na podwyżki nie tylko dla osób zatrudnionych w ramach umowy o pracę, ale także świadczących swe usługi w ramach umów cywilnoprawnych"

– czytamy w liście.

Jego autorzy apelują również o pilny dialog z przedstawicielami środowiska pracodawców ochrony zdrowia i samorządów, a także o uwzględnienie koniecznych środków w nowelizacji budżetu państwa lub dedykowanych rozwiązaniach finansowych w ramach NFZ.

"Myśleli, że jakoś to będzie..."

Czy koalicja 13 grudnia znajdzie środki na wyższe pensje? Takie pytanie portal Niezalezna.pl zadał posłowi Prawa i Sprawiedliwości - Zbigniewowi Kuźmiukowi. 

Wydaje mi się, że taka deklaracja o dodatkowych środkach nie padnie. My daliśmy koalicji 13 grudnia szansę. Zdawaliśmy sobie sprawę z tego, że w trakcie tego roku budżetowego pojawiają się takie sytuacje. Przygotowaliśmy poprawkę zwiększającą nakłady na zdrowie o 25 mld złotych i wskazaliśmy źródła jej finansowania. Była to zatwierdzona poprawka, także od strony merytorycznej. Ona miała pokryć i zaległe zobowiązania z 2024 roku - bo wiadomo było, że one już są, wtedy, gdy debatowaliśmy nad budżetem, ale mówiłem i osobiście o podwyżce płac pracowników. Ta poprawka została jednak odrzucona z nadzieją, że "jakoś to będzie". A teraz wiemy, że... "jakoś nie jest".

– mówi nam poseł, ekonomista.

I dodaje: "teraz słyszymy, że nie są uregulowane zobowiązania wobec szpitali powiatowych, wymusza się na nich zgodę na wypłatę zaledwie 50 procent. Jeśli tak się stanie, jeśli szpitale się zgodą i zrobi się to z tegorocznych środków - oznacza to wyłącznie pogłębienie dziury budżetowej. Środki przeznaczone na ten rok, mogą skończyć się już w połowie tegoż roku...".

"Rządzący chcą przetrwać za wszelką cenę, licząc na to, że wygra Rafał Trzaskowski. Media piszą wprost o tym, że kontrowersyjne sprawy, typu reformę szpitali odkłada się na "po wyborach". Domyślam się, że wtedy dojdzie do drastycznej redukcji szpitali, stworzy się mechanizm konieczności ich łączenia, redukcji oddziałów, częściową prywatyzację... Jak rozumiem, tutaj liberałowie od Tuska widzą ratunek dla finansów NFZ".

– konkluduje Zbigniew Kuźmiuk.

Autor: Anna Zyzek

Źródło: niezalezna.pl, RMF FM
Reklama