To świadczy o degeneracji tego środowiska. Pogardy dla oponenta politycznego nie zakończyła katastrofa smoleńska. Języka wojny nie wykluczyło z naszej debaty publicznej ani zabójstwo w łódzkim biurze PiS Marka Rosiaka, ani mord na prezydencie Gdańska Pawle Adamowiczu. Powód tego jest prosty. Mamy bowiem dwa pokolenia polityków, którzy już inaczej nie potrafią. O ile można sobie wyobrazić Jarosława Kaczyńskiego i innych polityków starszego pokolenia debatujących o programach i wizjach Polski, tak młodsi wybierają bicie piany i propagandę. I niestety nie zjawią się nagle inni, mądrzejsi. Tak jak kłamstwo zawsze będzie szybsze od prawdy, tak chamstwo bardziej spektakularne i głośne. Bardzo chciałbym się mylić.
Obawiam się, że skończy się jak zwykle
Prezes Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński zapowiedział wczoraj, że do wyborów przedstawi opozycji propozycję porozumienia kończącego wojnę na scenie politycznej. To objaw zdrowego rozsądku w polskiej polityce. Jednak nie mam wątpliwości, że skończy się po raz kolejny na niczym. Polscy parlamentarzyści bowiem wielokrotnie pokazali, że nie są w stanie toczyć walki politycznej według jakichkolwiek reguł.