Koszulka "RUDA WRONA ORŁA NIE POKONA" TYLKO U NAS! Zamów już TERAZ!

Nowe „rewelacje” Czuchnowskiego w Wyborczej o skrzynce Dworczyka. „Obrzucanie błotem to ich specjalność”

- To paszkwil. Obrzucanie błotem to ich specjalność, dlatego wielokrotnie przygrywali procesy o zniesławienie i przepraszali za swoje kłamstwa - oświadczył Michał Dworczyk, europoseł PiS. Polityk odniósł się w ten sposób do dzisiejszej publikacji Wojciecha Czuchnowskiego z "Gazety Wyborczej".

Gazeta Wyborcza
Gazeta Wyborcza
Bartosz Kalich - Gazeta Polska

"Wyborcza" o skrzynce Dworczyka. "To paszkwil" 

W "Gazecie Wyborczej" opublikowano dziś artykuł Wojciecha Czuchnowskiego poświęcony włamaniom na skrzynkę mailową Michała Dworczyka. Autor publikacji wskazał, że w korespondencji z prywatnej poczty e-mail polityka PiS miały znajdować się rzekomo maile od Tomasza Szatkowskiego, ambasadora RP przy NATO dotyczące obecności wojsk Stanów Zjednoczonych w Polsce. 

Michał Dworczyk odniósł się do zarzutów "Wyborczej" w obszernym wpisie opublikowanym na portalu X. 

"W odpowiedzi na dzisiejszy paszkwil GW dotyczący włamania m.in. na moją skrzynkę mailową oświadczam: Po ujawnieniu ataku hakerskiego na moją skrzynkę mailową od razu zgłosiłem ten fakt szefowi ABW. Następnego dnia funkcjonariusze ABW zgrali z mojej poczty maile o charakterze phishingowym, a jednocześnie starali się odzyskać kontrolę nad skrzynką.⁠ Kolejnego dnia okazało się, że hakerzy są wciąż aktywni. Ze skrzynki zaczęto wysyłać obsceniczne wiadomości"

– oświadczył europoseł PiS.

"Nie kasowałem żadnych maili" 

Dodał, że "po dwóch dniach, w trakcie których funkcjonariusze oraz informatycy nie mogli odzyskać kontroli nad moją skrzynką, polecił wykonanie kopii binarnej jej zawartości oraz usunięcie materiałów z serwerów Wirtualnej Polski - kopia binarna z zawartością mojej skrzynki trafiła do prokuratury". Zadeklarował także, że "nie kasował ani nie polecał kasować żadnych maili". 

"Od początku współpracowałem z funkcjonariuszami ABW i prokuraturą w tej sprawie. Wszystkie działania były podejmowane za ich pełną wiedzą i kontrolą. Nigdy nie wysyłałem z mojej skrzynki żadnych informacji, które posiadałyby klauzulę oznaczającą informacje niejawne. Od początku podkreślałam, że w publikowanej na rosyjskich serwerach materiałach są wiadomości prawdziwe, zmanipulowane, oraz całkiem fałszywe. Świadczy o tym m.in. edycja metadanych, której hakerzy dokonali po włamaniu na skrzynkę"

– oświadczył.

Dworczyk oznajmił też, że "prokuratura od trzech lat nie może znaleźć hakerów, którzy dokonali przestępstwa, włamując się na skrzynkę moją oraz innych polityków (m.in. J. Brudzinskiego, D. Obajtka czy R. Terleckiego), za to - według moich adwokatów - jak widać ktoś ciężko pracuje na rzecz znalezienia jakichkolwiek maili, które mogłyby mnie w jakiejkolwiek sprawie obciążyć".

"Nie zaskakuje mnie to ponieważ jest to typowe działanie dla ludzi o ubeckiej mentalności"

– ocenił. 

Polityk PiS podkreślił, że "kilka międzynarodowych firm zajmujących się cyberbezpieczeństwem, w tym amerykańska Firma Mandiant - której właścicielem jest Google - wskazały, że atakujący są powiązani ze służbami specjalnymi Federacji Rosyjskiej i Białorusi". 

"Mimo to od początku były rozsiewane plotki i insynuacje - w tym przez autora niniejszego tekstu - jakoby maile zostały wykradzione przez moich współpracowników itp. Oczywiście są to działania, które mają na celu moją dyskredytację i przedstawienie mnie  w złym świetle. W głowie pracownika Gazety Wyborczej nie mieści się, że polityk PiS może być zwalczany przez białoruskie i rosyjskie służby"

– doprecyzował.

"Obrzucanie błotem to ich specjalność" 

Przypomniał także, że "przez 10 lat miał zakaz wjazdu na teren Federacji Rosyjskiej i Białorusi ze względu na walkę z reżimem w tych krajach - z Białorusi zostałem deportowany po zatrzymaniu przez KGB".

"Jestem inspiratorem i  współautorem największego w 2020 r. w Europie programu pomocy opozycji białoruskiej, współtworzyłem telewizję Biełsat i Radio Racja, a Fundacja, którą w 2005 roku powołaliśmy z A. Lipińskim do życia została uznana za organizację ekstremistyczną na Białorusi na wniosek KGB, a przedstawiciele jej zarządu mają zakaz wjazdu do tego państwa. Jak widać dla pracowników GW fakty są nieistotne, a kluczowe jest polityczne zacietrzewienie, którego celem jest zniszczenie i zdyskredytowanie polityka z obozu, do którego czują nienawiść (zresztą czego oczekiwać od osoby, która na swoim torcie weselnym pisze „j…ć PiS” i publikuje to w sieci)"

– oznajmił.

W opinii Dworczyka "obrzucanie błotem to ich specjalność, dlatego wielokrotnie przygrywali procesy o zniesławienie i przepraszali za swoje kłamstwa, jak chociażby p. Czuchnowski prof. A. Zybertowicza".

"O „wiarygodności” p. Czuchnowskiego świadczy zresztą niedawna prowokacja red. K. Stanowskiego, w którą dał się złapać jako jeden z pierwszych pracowników mediów chorych z nienawiści.  Dlatego też nie jestem specjalnie zaskoczony poziomem i brakiem rzetelności dzisiejszego tekstu, wyglądającego jak typowe, polityczne zlecenie"

– podsumował. 

 



Źródło: x.com, wyborcza.pl, niezalezna.pl

#bezprawie Tuska #Michał Dworczyk #Wojciech Czuchnowski #Gazeta Wyborcza

mm