Opozycja idzie po władzę. Nie zazdroszczę. Wytresowali swych wyborców na stado pałające ślepą żądzą zemsty. Chcą, jak mówi Krystyna Janda, „osrać” połowę Polaków, „dorzynać watahę” (Sikorski) i koniecznie „jebać” (wszyscy). Są niczym małpa z mema, która cieszy się, gdy nielubianemu sąsiadowi krowa zdechnie.
Jeszcze nie spotkałem wyborcy opozycji, który ucieszył się, bo np. będzie wyrównanie 800+ od czerwca albo pieniądze z KPO jeszcze w tym tygodniu. Najważniejsze, że pisowcom zdechło.
Oznacza to, że w szeregach nowych rządzących będziemy obserwować spotęgowane wszystkie patologie Zjednoczonej Prawicy. Dla nich liczy się tylko, by „nie kradło PiS” – inni już mogą. Za chwilę ten cyrk ruszy. Czekać tylko, jak zrehabilitują Stanisława Gawłowskiego. Roman Giertych będzie mógł wrócić z ziemi włoskiej. Może i Sławek Nowak znów będzie budował autostrady. Marszałek od kopert, co chował się cztery lata za immunitetem, ma 70 proc. poparcia. Taki wynik to sygnał od społeczeństwa obywatelskiego – kradnijcie do oporu.
Jedyna na to rada. Nie dać się zastraszyć. Politycy opozycji to nie geniusze. To drobni kuglarze. Będą tak bezczelni, jak im pozwolimy. Konserwatystów w Polsce jest nadal ponad 8 mln.