Platforma Obywatelska poniosła wczoraj porażkę w Sejmie. Posłowie zdecydowali o przyjęciu ustawy wyrażającej zgodę na ratyfikację decyzji o zwiększeniu zasobów własnych UE dotyczącej Funduszu Odbudowy. Jakieś refleksje ze strony Borysa Budki? Szef PO przyznaje wprost: „Wczoraj mógł upaść rząd, bo premier Morawiecki nie miał większości. Szkoda, że tak się nie stało”.
Sejm głosami 290 posłów uchwalił wczoraj wieczorem ustawę wyrażającą zgodę na ratyfikację decyzji o zwiększeniu zasobów własnych Unii Europejskiej. Ratyfikacja tej decyzji przez wszystkie państwa członkowskie jest niezbędna do uruchomienia Funduszu Odbudowy po pandemii COVID-19.
Zauważył, też że skończyła się pewna epoka opozycji totalnej pod szantażem Platformy Obywatelskiej czy Donalda Tuska i Borysa Budki. „Te wszystkie obraźliwe słowa o zdrajcach, które pojawiły się ust polityków PO przekreśliły te koalicję” – ocenił.
Borys Budka zabrał dziś głos w sprawie wczorajszych wydarzeń w Sejmie. Wyjawił, o co tak naprawdę chodziło posłom Platformy. Nie myśleli o Polakach i ich lepszej przyszłości. Szło o partyjne interesy – celem było obalenie rządu Zjednoczonej Prawicy.
Wczoraj mógł upaść rząd, bo premier Morawiecki nie miał większości. Szkoda, że tak się nie stało. To pokazuje, że opozycja musi ze sobą współpracować
– powiedział w „Onet Rano” przewodniczący Platformy Obywatelskiej.
Podkreślił, że żałuje niewykorzystanej szansy.
„Premier miał w swoim klubie tylko 211 głosów. Gdyby głosowanie nie poszło po myśli rządu, za tydzień moglibyśmy głosować raz jeszcze. W świetle kamer zmusilibyśmy, by przyjął uczciwe warunki”
– dodał Budka.
Podkreślił, że nie chce dzielić wczorajszych wydarzeń w kategoriach wygranych i przegranych. Pytany był o posła z Koalicji Obywatelskiej, który „wyłamał się” i zagłosował zupełnie inaczej niż partyjne koleżanki i koledzy. Franciszek Sterczewski oddał głos za uchwaleniem ustawy ratyfikacyjnej. Natomiast dwóch posłów: Ireneusz Raś i Bogusław Sonik nie wzięło udziału w głosowaniu, choć brali udział we wcześniejszych głosowaniach.
Szef PO zapowiedział kary dla głosujących inaczej niż cały klub.
„Mamy rzecznik dyscypliny, ona się tym zajmuje. Kara powinna być taka, by zrozumieli, że tak się nie postępuje”
– podał.
Przyznał, że wśród jego posłów byli tacy, którzy byli przeciw i tacy, którzy byli za ustawą. „Wspólnie ustaliliśmy, że nie ma mowy o popieraniu rządu, ale z drugiej nie będziemy blokować środków europejskich. Stąd decyzja o wstrzymaniu się” – mówił.
Zapewnił, że nie obawia się rozłamu w partii oraz, że jutro odbędzie się spotkanie z grupą posłów mających poglądy bardziej konserwatywne.