Minister sprawiedliwości Waldemar Żurek został zapytany na konferencji prasowej o rekomendowanie białoruskiego szpiega Tomasza Szmydta do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego, o czym na Niezalezna.pl pisaliśmy już w lipcu tego roku.
"Pan Szmydt jak wiele tysięcy sędziów przechodził nominację w KRS. Jeżeli pan powie na czym miała polegać promocja pana Szmydta, to niech mi pan powie gdzie" - odpowiedział szef resortu sprawiedliwości, umywając ręce od sprawy. A to był dopiero początek emocji na konferencji.
Żurek straszył dziennikarza TV Republika. "Powiedział pan kilka zdań za dużo"
Drugie pytanie Republiki dotyczyło kontaktów Żurka z "hiszpańskim dziennikarzem", co jest pokłosiem wywiadu, jakiego ówczesny członek KRS udzielił w 2016 roku stacji TOK FM. W tym czasie zaczęły się też pojawiać publikacje "Pablo Gonzaleza", czyli Pawła Rubcowa - rosyjskiego szpiega, udającego hiszpańskiego dziennikarza.
Waldemar Żurek na pytania o kontakty z hiszpańskim dziennikarzem zareagował dość nerwowo. Nie chciał podać nazwiska tego dziennikarza. - Mam w telefonie bez nazwiska, tylko "El Pais". Mogę podać ten numer służbom - twierdził.
Pan w tym pytaniu stawia tezę, chciałbym żeby mi pan pokazał, w którym roku i w jaki sposób kontaktowałem się z osobą, o której pan mówi. Wtedy, kiedy kryzys konstytucyjny wchodził w decydującą fazę, do KRS zwracało się wiele osób. Ja mam w komórce dziennikarkę czy dziennikarza z El Pais, nie mam śladów, że kontaktowałem się z osobą, o której pan mówi. Wiem, że to zaplanowane odwrócenie uwagi od uchylenia immunitetu Zbigniewowi Ziobrze.
– odpowiedział.
Co do rzekomych kontaktów z Rubcowem, stwierdził wprost: "Nie mam takich danych, więc zakładam, że tych kontaktów nie było. To są dane wyssane z palca". Twierdził również, że pomawianie go o kontakty z jakąś osobą, bez dowodów, będzie ścigane.
- Będę współpracować ze służbami, ale na pewno nie z panem - odpowiadał Żurek dziennikarzowi Republiki. - To afera Republiki i osób, które podbiają ten bębenek. Nie będę pana informował o działaniach, które są działaniami prawnymi - dodawał.
Później przeszedł już do... straszenia.
- Pan powiedział kilka zdań za dużo i prosiłbym, żeby się pan zreflektował - usłyszał dziennikarz TV Republika od Waldemara Żurka. A kiedy padały kolejne pytania, wyraźnie zirytowany minister rzucił na koniec w drzwiach: - Odpowiem panu, jak będziemy mieli wspólny proces. Pozdrawiam.