Moskwa „j…e” PiS. Rosyjskie służby w wulgarnej akcji PO » CZYTAJ TERAZ »

Nawrocki dostał wiatr w żagle. Pomaga mu w tym bieżąca polityka

Dynamika kampanii ulega na naszych oczach zmianie i dziś może służyć Karolowi Nawrockiemu. Spójrzmy, co dzieje się w niej w ostatnich dniach i tygodniach. Po sondażowym pompowaniu Sławomira Mentzena, które wzbudziło sceptycyzm u samego zainteresowanego, nastąpiła zapowiadana już przeze mnie w „Codziennej” zmiana frontu. Być może obóz III RP uznał, że sytuacja zaczęła wymykać się spod kontroli. Władza i zaprzyjaźnieni z nią liderzy opinii rozpoczęli nowe ataki na oba ugrupowania prawicowe.

Karol Nawrocki
Karol Nawrocki
Tomasz Jedrzejowski - Gazeta Polska

Sytuacja sondażowa od kilku tygodni wygląda statycznie, jeśli chodzi o wskazanie zwycięzcy pierwszej tury. Tu wciąż największe szanse ma Rafał Trzaskowski, który według modeli statystycznych, używanych przez ekspertów Onetu, ma rzekomo 98 proc. szans na prezydenturę. Nie znamy natomiast pewnego nazwiska wicelidera tego wyścigu. Część sondaży wskazuje na Karola Nawrockiego, inne na Sławomira Mentzena. Ten drugi zaliczył imponujący wzrost poparcia, podczas gdy Nawrocki wciąż nie może w badaniach osiągnąć poziomu wskazań, jakim cieszy się Prawo i Sprawiedliwość. W efekcie publicyści prawicowi, zawsze bardzo skorzy do gruntownego reformowania PiS i jego struktur, już snują opowieści o nieuchronnych zmianach i końcu pewnej epoki

Trzaskowski nie ma rezerw poparcia 

Być może czas przyzna im rację, choć mam wrażenie, że pewne wnioski wyciągane są jeszcze zbyt pochopnie, ponieważ oparto je na założeniu, że o ile Nawrocki najwyraźniej osiągnął już szczyt swoich wyborczych możliwości, o tyle Mentzena nie ogranicza już nic. A to opinia bardzo na wyrost. Zanim do tego wątku przejdziemy, spójrzmy jeszcze raz na sondaże. Choć wszystkie pokazują przewagę Trzaskowskiego w pierwszej turze, wyłania się w nich też ryzyko, jakie dla kandydata Platformy niesie druga tura: nie ma już zbyt wielu rezerw, czyli elektoratów współkoalicjantów. Wyniki Szymona Hołowni i Magdaleny Biejat są dziś tak słabe, że nawet gdyby zadziałał prosty efekt dodawania, nie dadzą prezydentowi Warszawy awansu do „większego pałacu”. Elektoraty tych spośród kandydatów, którzy mają jakieś zauważalne statystycznie poparcie, nie będą (poza wymienioną dwójką) wsparciem dla kandydata PO. Wybory zmierzają bowiem w groźną dla niego stronę plebiscytu poparcia dla rządu. Rząd zaś niemal codziennie pakuje nas w nowe problemy, co odzwierciedlają badania nastrojów społecznych.

Polacy są na ogół niezadowoleni, uważają, że żyje im się gorzej, a władza zużywa się dużo szybciej od poprzedników. Sondaże pokazują też, że wyborcy tracą cierpliwość do koalicji 13 grudnia. Równocześnie jednak wciąż żywe pozostają emocje, które odsunęły od władzy PiS rękami elektoratów, które nie zawsze były tożsamościowym zapleczem Platformy. I to ci właśnie wyborcy, w poszukiwaniu prawdziwej, a nie udawanej „trzeciej drogi”, zasilają obecnie słupki Konfederacji. Jeśli jednak w drugiej turze z Rafałem Trzaskowskim znajdzie się Karol Nawrocki, jego odrębność wobec PiS stanie się atutem – tak jak od początku było to zakładane przez autorów jego kandydatury. 

Obrali kurs na Mentzena

Nie wchodząc w szczegóły publicystycznych rozważań, dotyczących nieuchronności zmiany na prawicy, mam wrażenie, że są one oparte często na obrazkach z kampanii sprzed kilku lub nawet kilkunastu dni. Jest faktem, że Sławomir Mentzen przyciąga tłumy młodych wyborców na wiece, tak samo nie da się nie zauważyć, jak wielu z nich mocno angażuje się po jego stronie w internecie. Jedno i drugie to duży polityczny i społeczny kapitał. Z drugiej jednak strony, pojawiły się nowe czynniki, które mogą ten triumfalny pochód zahamować. Po pierwsze, strona rządowa dała już sygnał do ataku. Niektórzy znani z wizerunkowej mokrej roboty youtuberzy polityczni, traktowani nabożnie przez wszelakich silnych razem, częściej zajmują się Mentzenem niż Nawrockim.

Do tej pory lider Konfederacji był dla nich przede wszystkim narzędziem, by uderzyć w PiS i symbolicznie, acz boleśnie pokonać tę partię, blokując jej wejście do drugiej tury. Równocześnie, w zgodzie ze swoim modus operandi, ludzie Trzaskowskiego nie docenili obu kontrkandydatów. Teraz najwyraźniej część z nich zauważyła swój błąd. Stąd ataki na Mentzena w TVN24, gdzie w programie „Czarno na białym” wykazywano jego polityczne zbrodnie, takie jak eurosceptycyzm czy antysemityzm (którego dowodem ma być… krytyka Jana Tomasza Grossa).

Ta zmiana stawia przed kandydatem wyzwania, z którymi niekoniecznie musi sobie poradzić. Niedawny pojedynek przed kamerami z napastliwą reporterką neo-TVP Sławomir Mentzen przegrał, pewnie z powodu stresu. Jego wrodzone kłopoty z komunikacją mogą zacząć dawać o sobie znać i wykonana dotychczas, niewątpliwie duża praca nad sobą może jednak nie wystarczyć. A przecież ataki są intensyfikowane. Mocna kampania na TikToku prowokuje absurdalne zarzuty podobne do tych, przez które wywrócono wybory w Rumunii. Szymon Hołownia, którego w kampanii prawie nie widać, nie może wybaczyć Mentzenowi chcących wieszać banery zwolenników i doszukuje się w tym fakcie rosyjskiego spisku. Co więcej, w grze są kandydaci, którzy mogą odbierać mu głosy. To przede wszystkim niedoszacowany sondażowo, lecz mający oddanych zwolenników Grzegorz Braun. To, zarejestrowany ku zdziwieniu wielu, Artur Bartoszewicz, który na razie skupia się na wyśmiewaniu Nawrockiego, ale o elektorat powalczy z Mentzenem (i Braunem). Obaj mogą podebrać kandydatowi Konfederacji niewiele, choć te 2 lub 3 proc. głosów mogą zaważyć na pewnym wejściu do drugiej tury Karola Nawrockiego.

Nawrocki zaś wcale nie ma złej passy, jak próbują to pokazywać nieprzyjazne dla niego media. Podpisy z poparciem dostarczył z imponującym zapasem, co pokazuje, że może liczyć na wsparcie swojego partyjnego zaplecza. Dzięki spotkaniu z Georgią Meloni dał się poznać jako potencjalny lider nie tylko na użytek wewnętrzy, ale  również zewnętrzny, mający kontakty z proamerykańskimi sojusznikami w Europie, potencjalnie więc również z samymi Amerykanami. Ważny był też fakt kolejnego spotkania z prezydentem Andrzejem Dudą, które odbył wkrótce po tym, gdy rozmowa głowy państwa z Mentzenem dała pożywkę do kolejnych zbyt daleko idących spekulacji. 

Przeciwnikiem prawicy jest Trzaskowski

Nawrocki stopniowo prze do przodu i konsekwentnie buduje swoją pozycję, oszczędzając siły (i środki finansowe) na kluczowy dla kampanii finał. Pomaga mu w tym bieżąca polityka. Dramatyczny obrót wydarzeń związanych z przesłuchaniem i późniejszą śmiercią Barbary Skrzypek mobilizuje elektorat PiS i wzmacnia jego więź ze swoją reprezentacją polityczną. Oparta na fałszywych argumentach nagonka na sejmową prawicę, związana z deklarowaną wolą oddania Unii Europejskiej kompetencji w kwestii obronności, schowana za parawanem Tarczy Wschód, zbliża do siebie wyborców PiS i Konfederacji, które w przekazie rządowym stają się znów „jednym złem”. To utrudni w przyszłości pozyskanie głosów konfederatów Rafałowi Trzaskowskiemu, gdyż będą oni jeszcze mieli w pamięci, że w marcu zostali ogłoszeni pracującymi dla Moskwy zdrajcami. Karol Nawrocki nie wchodzi w żadne mocne polemiki z Mentzenem i Konfederacją, za to często mówi zrozumiałym dla niej językiem.
Polityczne wiatry sprzyjają Karolowi Nawrockiemu, a droga Sławomira Mentzena zaczyna napotykać na pierwsze poważne przeszkody. Manipulacje mainstreamu serwowane pod adresem obu kandydatów należy sumiennie opisywać, równocześnie przypominając im, że przeciwnikiem jest Rafał Trzaskowski, a z konkurentem z tej samej politycznej strony najpóźniej 18 maja trzeba będzie połączyć siły.
 

 



Źródło: Gazeta Polska Codziennie

#wybory 2025 #Karol Nawrocki

Krzysztof Karnkowski