Wyszukiwanie

Wpisz co najmniej 3 znaki i wciśnij lupę
Reklama
Polityka

Mieszkańców nie wpuścili, sesję przełożyli. Stołeczna rada znów ukrywa problem na czas wyborów

Rada Warszawy zdecydowała na przełożenie środowej sesji nadzwyczajnej, dotyczącej spadku bezpieczeństwa w mieście, na termin po wyborach prezydenckich. Stało się to dzięki głosom, jak i na wniosek radnych z ramienia Koalicji Obywatelskiej. Przewodniczący klubu zarzucił przedstawicielom Prawa i Sprawiedliwości wykorzystywanie sesji do celów kampanijnych. Teraz o wzroście przestępczości w mieście rządzonym przez Rafała Trzaskowskiego tak, jak i o innym niewygodnym temacie - prywatyzacji nieruchomości - radni mają rozmawiać 5 czerwca.

W środę - na wniosek radnych z PiS - odbyła się nadzwyczajna sesja Rady Warszawy na temat spadającego bezpieczeństwa w mieście. W porządku obrad znalazły się punkty dotyczące m.in. ataków cudzoziemców na przedsiębiorców w Centrum Handlowym przy ul. Modlińskiej 6D, wzmożonych kradzieży i włamań w dzielnicach stolicy czy planów powstania na jej terenie Centrów Integracji Cudzoziemców.

Reklama

Po raz kolejny - jak w przypadku sesji dotyczącej problemów z nieruchomościami - na sesji nie pojawił się prezydent Rafał Trzaskowski. Co więcej, na salę obrad ponownie nie wpuszczono mieszkańców, których dotyczyły znajdujące się w porządku obrad punkty - ich miejsca znów zajęli burmistrzowie i sympatycy Platformy Obywatelskiej

I tak jak poprzednio... na samym początku zdecydowano o przełożeniu sesji.

Unikanie ważnych tematów

Zaraz po stwierdzeniu kworum Przewodniczący Klubu Radnych Koalicji Obywatelskiej Jarosław Szostakowski złożył wniosek formalny o przerwę w obradach do 5 czerwca. - Kiedy w styczniu marszałek Sejmu ogłosił wybory prezydenckie, z tej trybuny powiedziałem, że nie damy się wciągnąć w kampanię prezydencką Prawa i Sprawiedliwości, ale PiS się starał - powiedział.

Jako przykład punktów, które rzekomo były częścią kampanii PiS wskazał... sprawę kamienicy przy Marszałkowskiej 66, skąd wysiedleni zostali mieszkańcy, a ostatecznie zadecydowano, że budynek zostanie sprzedany. Natomiast środowa sesję ocenił jako próbę włączenia radnych w "ogólnopolską akcję, gdzie PiS straszy Polaków migrantami" - mimo, że do przestępstw na przedsiębiorcach dochodzi regularnie. 

"Chcecie państwo o tym rozmawiać? Nie będziemy od tego uciekać, ale nie będziemy tego robić w kampanii"

– powiedział.

"To kwestia teraźniejszości"

Z przeciwnym wnioskiem zwrócił się radny PiS Tomasz Herbich. - Państwo nie uczą się na błędach. Już nie będę mówił o tej trybunie, która znowu jest zapełniona burmistrzami, wiceburmistrzami, urzędnikami miejskimi i sympatykami warszawskiej Platformy Obywatelskiej... natomiast dwa apele - zaczął.

Herbich zaapelował o wpuszczenie mieszkańców, którym uniemożliwiono udział w obradach. Zadeklarował, że w dyskusji klub PiS nie musi nawet zabierać głosu, ale chce, aby wypowiedziały się osoby, dla których omawiane problemy są "egzystencjonalne". Zaznaczył, że zgadza się nawet na wypowiedzenie konkluzji z sesji po wyborach.

"Problemy z bezpieczeństwem w Warszawie to nie jest kwestia przyszłości, to jest kwestia teraźniejszości"

– podkreślił.

Prosta deklaracja

Drugi apel dotyczył migrantów, którzy mają zostać przyjęci do Warszawy w ramach paku migracyjnego. Herbich chciał konkretnej odpowiedzi - ilu ich będzie. - Jeżeli nie chcecie tego zrobić, to powiedzcie to. Nie ma żadnego problemu, żeby to zostało stąd zadeklarowane, że nie będziecie przyjmować w Warszawie nielegalnych migrantów. Wystarczy to zadeklarować. Nie trzeba niczego więcej robić - mówił.

Zaznaczył, że odłożenie sesji nie jest przeciwko radnym, którzy za tydzień będą mogli kontynuować dyskusję, ale przeciwko mieszkańcom. - Którzy tam czekają, których po pierwszym czerwca, niezależnie od wyniku wyborów, będziecie państwo mogli ignorować, tak, jak ignorujecie ich zawsze - zwrócił się do radnych PO.

W głosowaniu udział wzięło 54 radnych. Głosami 41 do 12 sesja została przesunięta. Tomasz Herbich wstrzymał się od głosu

Źródło: niezalezna.pl
Reklama