"Jestem przekonany, że w realiach, w których się znajdujemy, na kredyt #naStart nas po prostu nie stać. W sferze mieszkalnictwa są ważniejsze cele" - stwierdził w czwartkowym wydaniu "Dziennika Gazety Prawnej" nowo powołany wiceminister rozwoju i technologii Tomasz Lewandowski z Nowej Lewicy. Wychodzi na to, że kolejna przedwyborcza obietnica koalicji 13 grudnia pójdzie "do kosza".
Wszyscy pamiętamy wręcz licytacje polityczne w czasie kampanii wyborczej przed październikowymi wyborami do parlamentu. Kwota wolna od podatku, ogromne podwyżki dla nauczycieli, "akademiki za złotówkę" czy stypendium 1000 zł dla studentów.
Żadna z ww. nie została zrealizowana w takim stopniu, jak zapewniali rządzący. Warto wspomnieć jednak o kolejnym sztandarowym w czasie kampanii wyborczej pomyśle Koalicji Obywatelskiej, mianowicie "Kredyt na Start".
Od pewnego czasu wychodzą co i rusz to 'nowe nieścisłości związane" z tymże programem. Jak się okazuje - zapowiadane zerowe oprocentowanie ma w rzeczywistości wynosić 5 proc. To już jednak z modyfikacji, jaką wprowadzono do pomysłu. Niemniej, wciąż pozostaje pytanie - czy ostatecznie program wystartuje?
O to na łamach "Dziennika Gazety Prawnej" zapytano nowo powołanego wiceministra rozwoju i technologii Tomasza Lewandowskiego (Nowa Lewica).
"Testowaliśmy w przeszłości kilka takich programów". Rządzący bazowali na przekonaniu, jakie wykształciło się w Polsce w latach 90., że porządny Polak to taki, który ma mieszkanie na własność, i to najlepiej na kredyt. Jeśli jednak spojrzymy w raporty Najwyższej Izby Kontroli czy ewaluacje dokonywane przez ministerstwa, które wdrażały programy 'Rodzina na swoim', 'Mieszkanie dla młodych' czy 'Bezpieczny kredyt 2 proc.', to zobaczymy, że nie były to dobrze zaadresowane rozwiązania"
I brnął dalej: "bardzo często wsparcie trafiało do osób, które np. mieściły się w najwyższych decylach zarobkowych i spokojnie poradziłyby sobie z zakupem mieszkania na rynku wtórym bez preferencyjnego wsparcia. Środki były wydatkowane niewłaściwie i nieefektywnie".
Pytany wprost, czy "projekt ustawy o kredycie #naStart powinien trafić do kosza?", wiceminister od Tuska powiedział: "żeby być uczciwym – projekt kredytu #naStart nie jest tożsamy z 'Bezpiecznym kredytem 2 proc.'". "Został lepiej przygotowany; wprowadzono wiele ograniczeń, które spowodują, że negatywnych skutków będzie mniej niż wcześniej. Mniej nie oznacza jednak, że ich nie będzie".
"W moim przekonaniu to nie jest moment, w którym moglibyśmy zdecydować się na kolejny program popytowy, wspierający własność i akcje kredytowe. Rozdrobnienie pieniądza publicznego na kilka programów nie przyniesie pozytywnych efektów"
"Gdybyśmy mieli nieograniczoną pulę środków, moglibyśmy się zastanowić, jak i – przede wszystkim – w jakim czasie na różne obszary wpływać" - tłumaczył.
"Jestem przekonany, że w realiach, w których się znajdujemy, na kredyt #naStart nas po prostu nie stać. W sferze mieszkalnictwa są ważniejsze cele"
Cóż, wychodzi na to, że to na tyle z kolejnej obietnicy koalicji 13 grudnia, po której nic nie zostało.