Wściekłość koalicji 13 grudnia wywołało śledztwo dotyczące zamachu stanu – stąd brutalny atak na prok. Michała Ostrowskiego. Teraz akta sprawy analizuje prokurator, której Adam Bodnar bardzo ufa. Finał chyba łatwy do przewidzenia. Ale jest też niespodzianka. „Istnieje uzasadnione podejrzenie, że zamach stanu w Polsce ma miejsce” – stwierdził sędzia Przemysław Radzik, który wszczął niezależne postępowanie, mające wyjaśnić rolę poszczególnych sędziów w bezprawnych działaniach. A ich lista jest długa…
– W 1898 roku brytyjski polityk Joseph Chamberlain sparafrazował chiński aforyzm: „Żyjemy w ciekawych czasach – nie pamiętam czasów, kiedy dzień po dniu dostarczano nam nowych powodów do obaw”. Dziś mogę powtórzyć: my też żyjemy w ciekawych czasach. Obserwujemy łamanie prawa, rządy kłamstwa i nieprawości. Jako prawnikowi legaliście nawet w najgorszych koszmarach nie śniło mi się, że dożyję czasów, kiedy będzie się rozważać, czy w mojej Ojczyźnie rządzący, w porozumieniu z częścią sędziów i prokuratorów, dopuścili się zamachu stanu
– mówi „Gazecie Polskiej” dr Konrad Wytrykowski, sędzia Sądu Najwyższego w stanie spoczynku.
Jak informowaliśmy miesiąc temu, sędzia Bogdan Święczkowski, prezes Trybunału Konstytucyjnego, złożył zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa (m.in. zamachu stanu), w którym wymienił chociażby Prezesa Rady Ministrów, członków rządu, Marszałka Sejmu, a także niektórych sędziów i prokuratorów. Przestępstwo miałoby polegać na tym, że wskazane osoby od 13 grudnia 2023 roku:
„...działając w zorganizowanej grupie przestępczej, w krótkich odstępach czasu, w wykonaniu z góry powziętego zamiaru, mając na celu zmianę konstytucyjnego ustroju Rzeczypospolitej Polskiej oraz działając w celu usunięcia lub zaprzestania działalności konstytucyjnego organu Rzeczypospolitej Polskiej – Trybunału Konstytucyjnego oraz innych organów konstytucyjnych, w tym Krajowej Rady Sądownictwa i Sądu Najwyższego – podjęły, w porozumieniu z innymi osobami, działalność zmierzającą do urzeczywistnienia tychże celów przemocą oraz groźbą bezprawną”.
Śledztwo wszczął legalny zastępca prokuratora generalnego Michał Ostrowski, który już w pierwszych dniach przesłuchał ważnych świadków, m.in. I Prezes Sądu Najwyższego czy przewodniczącą KRS.
O tym, jak ważne jest to postępowanie, najlepiej świadczyła wręcz histeryczna reakcja osób, których ono dotyczyło. Najpierw sięgnęli po szyderstwa i próbowali bagatelizować sprawę, ale po zaledwie kilku dniach diametralnie zmienili narrację. Bodnar zażądał akt, a gdy otrzymał dokumenty, natychmiast ogłoszono, że prok. Ostrowski zostaje zawieszony w czynnościach służbowych na pół roku, a przeciwko niemu wszczęto śledztwo.
Prezes TK stwierdził, że zawieszenie Ostrowskiego „ma charakter bezprawny i stanowi potwierdzenie przeprowadzenia w Rzeczypospolitej Polskiej działań mających charakter ustrojowego zamachu stanu”. Natomiast w piśmie do Bodnara domagał się, aby „wszystkie czynności procesowe we wskazanym śledztwie podejmowane były wyłącznie przez legalnie powołanych Zastępców Prokuratora Generalnego”.
Stało się inaczej. Pod koniec lutego Dariusz Korneluk, nominat Bodnara i Tuska zarządzający Prokuraturą Krajową, zdecydował, że sprawę przejmie Prokuratura Okręgowa w Warszawie. Trafiła do referatu prok. Małgorzaty Szeroczyńskiej. Jeszcze całkiem niedawno pracowała ona w Żyrardowie. – Od maja 2024 roku w Prokuraturze Okręgowej w Warszawie Pani prokurator prowadziła i prowadzi: trzy sprawy samodzielnie, trzy sprawy jako współreferent, w tym w jednej jako członek zespołu śledczego – przewodnicząca – przekazał „Gazecie Polskiej” prok. Piotr A. Skiba, rzecznik stołecznej prokuratury.
W ostatnich miesiącach Szeroczyńskiej przybyło sporo zadań, bo nie tylko awansowała na wiceszefową Prokuratury Okręgowej w Warszawie:
– należy do Krajowej Rady Prokuratorów (powołana przez Prokuratora Generalnego),
– jest redaktor naczelną czasopisma „Prokuratura i Prawo”,
– została szefową zespołu śledczego ds. wyborów kopertowych,
– należy do rady programowej Krajowej Szkoły Sądownictwa i Prokuratury.
To także prominentna działaczka stowarzyszenia Lex Super Omnia, członek komisji rewizyjnej. „Specjalistka z zakresu prawa karnego materialnego, prawa medycznego i praw osób z niepełnosprawnościami” – czytamy w archiwalnej notce Ministerstwa Sprawiedliwości. To jednak nie wszystko…
– Przede wszystkim nie można mówić, że zawiadomienie prezesa TK dopiero teraz zostanie poddane analizie i zapadnie decyzja odnośnie do śledztwa, bo ono już zostało skutecznie wszczęte
– mówi „GP” prokurator Mariusz Moszowski z Niezależnego Stowarzyszenia Prokuratorów „Ad Vocem”.
Czy fakt, że sprawa – decyzją Korneluka – trafiła do jednostki, która kierowana jest przez osoby awansowane w ostatnich miesiącach, daje szansę na bezstronne rozstrzygnięcie? – Czy zawiadomienie może dotyczyć wydarzeń związanych ze zmianami w tej prokuraturze? Czy kierujący stołeczną prokuraturą byli nominowani przez osoby niepełniące funkcji? Czy brali udział w legitymizacji stanu, który jest przedmiotem śledztwa? Pozytywna odpowiedź na którekolwiek z tych pytań automatycznie wyłącza z prowadzenia tego postępowania. Nie ma pola do interpretacji, prawo jest jednoznaczne – tłumaczy prokurator Moszowski.
Ale sytuacja jest jeszcze bardziej kuriozalna. Jednym z wątków, które obejmie śledztwo –przynajmniej powinno! – jest ubiegłoroczny atak na Prokuraturę Krajową, niemalże siłowe usunięcie jej legalnego szefa Dariusza Barskiego oraz późniejsze show w postaci „konkursu” na prokuratora krajowego. Tymczasem w komisji, która finalnie rekomendowała Korneluka, zasiadała… Małgorzata Szeroczyńska. Przecież nie można wykluczyć, że byłaby potencjalnym świadkiem. – Taka sytuacja może godzić w wizerunek prokuratury, a na pewno godzi w dobro postępowania. Nikt nie przesądza, że doszło do przestępstwa, ale rolą prokuratora jest ustalenie, czy popełniony został czyn zabroniony i czy stanowi on przestępstwo. Bez jakichkolwiek wątpliwości co do stronniczości, obiektywizmu, a opisane okoliczności takie wątpliwości w odczuciu społecznym mogą wzbudzać – tłumaczy prok. Moszowski.
– Problem w tym, że większość istotnych prokuratorów funkcyjnych wywodzi się ze stowarzyszenia Lex Super Omnia, którzy otrzymali nominację od osób zarządzających prokuraturą ze wskazania polityków. To swoisty test niezależności prokuratury.
Ale niemal równocześnie pojawiły się informacje wskazujące, że sprawy fundamentalnej dla ochrony porządku prawnego w Polsce nie uda się ekipie rządzącej tak łatwo zamieść pod dywan. Pod koniec lutego wszczęte bowiem zostało – przez sędziego Przemysława Radzika, Zastępcę Rzecznika Dyscyplinarnego Sędziów Sądów Powszechnych – niezależne postępowanie. Jego zakres wprawdzie jest dość zbliżony do prokuratorskiego śledztwa, ale dotyczy przede wszystkim działań i zaniechań sędziów (znanych z nazwiska, a także jeszcze nieustalonych), które miały miejsce po 13 grudnia 2023 roku.
„Mam nadzieję, że na koniec te czynności doprowadzą do sporządzenia wielkiego aktu oskarżenia wobec sędziów, którzy biorą udział w zamachu stanu, a jestem przekonany, że istnieje uzasadnione podejrzenie, że taki zamach w Polsce ma miejsce”
– tłumaczył portalowi Niezalezna.pl sędzia Radzik.
„To było działanie ze z góry powziętym planem. Dlatego teraz ten plan, w ramach tego postępowania, będziemy rozliczać”.
W tym postanowieniu także jest mowa o podejrzeniu istnienia zorganizowanej grupy przestępczej, mającej na celu zmianę konstytucyjnego ustroju RP oraz usunięcie lub zaprzestanie działania konstytucyjnych organów państwa: Krajowej Rady Sądownictwa, Trybunału Konstytucyjnego i Sądu Najwyższego.
Jak podkreśla dr Wytrykowski: – Nie sposób nie zauważyć zbieżności między śledztwem wszczętym przez Prokuraturę Krajową wskutek zawiadomienia prezesa Trybunału Konstytucyjnego a postępowaniem dyscyplinarnym prowadzonym przez Zastępcę Rzecznika Dyscyplinarnego Sędziów Sądów Powszechnych – mówi. – W upublicznionym na stronach TK zawiadomieniu mowa jest o „uzasadnionym podejrzeniu popełnienia przestępstwa” udziału w „zamachu stanu” „w ramach zorganizowanej grupy przestępczej”, m.in. przez „niektórych sędziów”, a w uzasadnieniu jest przedstawionych wiele przykładów takich zachowań sędziów. Z kolei postępowanie prowadzone przez sędziego Radzika dotyczy wszelakich zachowań, które po przejęciu władzy przez obecnie rządzących paraliżują prawidłowe funkcjonowanie wymiaru sprawiedliwości – wyjaśnia dr Wytrykowski.
W postanowieniu o wszczęciu sędzia Radzik przywołał artykuły kodeksu karnego: 127 (zamach stanu), 128 (zamach na konstytucyjny organ RP), 258 (zorganizowana grupa przestępcza), ale w tym postępowaniu wszelkie działania i zaniechania sędziów będą badane pod kątem ich odpowiedzialności dyscyplinarnej. Równocześnie jednak jest bardzo prawdopodobne, że finalnie do prokuratury trafią liczne zawiadomienia o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez konkretne osoby.
„Gazeta Polska” wielokrotnie w minionych miesiącach opisywała skandaliczne sytuacje, które będą analizowane przez rzecznika dyscyplinarnego.
Trzeba przywołać masowe już uchylanie wyroków tylko z powodu bezprawnego kwestionowania skuteczności powołań sędziów, którzy je wydawali.
Albo odmowę wspólnego orzekania. Poza tym niestosowanie „ostatecznych, ogłoszonych i mających moc powszechnie obowiązującą orzeczeń Trybunału Konstytucyjnego, w zamiarze podporządkowania wymiaru sprawiedliwości władzy politycznej”. Dochodzi: nierespektowanie uchwał KRS; tworzenie specjalnych sekcji dla sędziów, którym władza nie ufa; branie udziału w kadrowych czystkach. Albo „uczestnictwo w zależnych od władzy politycznej komisjach kodyfikacyjnych, mających na celu opracowywanie aktów prawnych znoszących zasadę nieusuwalności sędziów oraz ograniczających zasady niezawisłości sądów i niezależności sędziów”. Oczywiście, lista jest znacznie dłuższa.
– Niewątpliwie wszystkie te zachowania mogą stanowić te same czyny, które są przedmiotem śledztwa wszczętego przez prokuratora Ostrowskiego, bo również w postępowaniu rzecznika chodzi o zamach stanu czy udział w zorganizowanej grupie przestępczej
– wyjaśnia dr Wytrykowski.
Sędzia Radzik zaznacza:
„O tym, co się dzieje w wymiarze sprawiedliwości, powszechnie wiadomo. Nie będziemy więc prowadzić żadnych działań wykrywczych, bo materiał dowodowy od dawna istnieje, najczęściej po prostu znajduje się w sądowych aktach. Można by rzec – on leży na stole, wystarczy go zebrać i przeanalizować”.
Wprawdzie postępowanie dotyczy sędziów sądów powszechnych, ale ze względu na wpływ decyzji polityków na wymiar sprawiedliwości – oni również znajdą się na liście świadków. Wezwania na przesłuchanie m.in. niewątpliwie otrzymają premier Donald Tusk i minister Adam Bodnar.