Minister finansów Andrzej Domański jest pod ogromną presją kolegów z Platformy Obywatelskiej. Domagają się, by nie wypłacał pieniędzy, jakie należą się Prawu i Sprawiedliwości.
Państwowa Komisja Wyborcza musiała wykonać postanowienie Sądu Najwyższego i przyjęła sprawozdanie PiS z ostatnich wyborów. Zgodnie z werdyktem PKW minister finansów, Andrzej Domański powinien przelać pieniądze na konto PiS i nie ma od tego żadnego odwołania. W zasadzie, nie ma też innej możliwości - jeżeli nie chce w przyszłości odpowiadać za niedopełnienie obowiązków z art. 231 Kodeksu karnego, za co grozi do 3 lat więzienia.
Ale koledzy z Platformy Obywatelskiej nie pomagają Domańskiemu. Wręcz przeciwnie, wywierają presję, by pieniędzy... nie wypłacił.
– Rozmawiałem z Andrzejem Domańskim i wiem, że pracuje nad rozwiązaniem tego węzła gordyjskiego - stwierdził Jan Grabiec w prorządowej TVN 24. - Znam ministra Domańskiego i wiem, że rozwiązanie, które przyjmie, na pewno będzie zgodne z prawem – stwierdził. Po tych słowach presja na ministra jest jeszcze wyższa.
Ale Grabiec na tym nie zakończył. Stwierdził, że "nikt w Polsce właściwie nie kwestionuje, że PiS ukradł pieniądze publiczne na kampanię partyjną". – Ja sobie nie wyobrażam wypłaty pieniędzy PiS-owi! - grzmiał.
I powtórzył narrację partii Donalda Tuska, o tym, że sąd, który podjął decyzję obligującą PKW do przyjęcia sprawozdania PiS, to... nie sąd.
Treść tej uchwały podjętej przez PKW brzmi tak, że trudno uznać, że jest to uchwała, która pozwala wypłacić pieniądze, bo przepisy jasno mówią: Państwowa Komisja Wyborcza po decyzji Sądu Najwyższego przyjmuje sprawozdanie i kropka. To, co zrobiła Państwowa Komisja Wyborcza, ten cały ustęp drugi, który kwestionuje ustęp pierwszy, sprawia, że właściwie literalnie zgodnie z przepisami prawa PKW nie podjęła uchwały, o którą chodzi w przepisach