- Mamy w konstytucji zapisane, że sędzia Trybunału Konstytucyjnego ma mieć stworzone warunki pracy, wynagrodzenia adekwatne do funkcji, jaką pełni. Czyli można powiedzieć, że Sejm dziś w sposób oczywisty i bezwzględny pogwałcił przepis konstytucji - powiedziała Julia Przyłębska, była prezes Trybunału Konstytucyjnego, sędzia kierująca jego pracami w programie "Gość Dzisiaj" na antenie TV Republika odnosząc się do budżetu na 2025 rok, w którym przewidziano zerowe wydatki na wynagrodzenia dla sędziów TK.
W czwartek komisja finansów publicznych przyjęła poprawkę do projektu budżetu na 2025 r., ograniczającą budżety 14 instytucji, m.in. Trybunału Konstytucyjnego. Zgodnie z nią, sędziowie TK zostaną pozbawieni wynagrodzeń.
Julia Przyłębska, była prezes Trybunału Konstytucyjnego, sędzia kierująca jego pracami skomentowała decyzje koalicji 13 grudnia uderzające w TK w programie "Gość Dzisiaj" na antenie TV Republika.
"To kolejne pogwałcenie prawa. Pomijając to, że przecież jest organ konstytucyjny. Mamy w konstytucji zapisane, że sędzia Trybunału Konstytucyjnego ma mieć stworzone warunki pracy, wynagrodzenia adekwatne do funkcji, jaką pełni. Czyli można powiedzieć, że Sejm dziś w sposób oczywisty i bezwzględny pogwałcił przepis konstytucji. Nie ma tutaj interpretacji, nie ma tutaj przepisów wykonawczy. Mamy przepis konstytucji, który jasno mówi, jak wygląda sytuacja. Poza tym TK jest organem konstytucyjnym i zgodnie z obowiązującym prawem wynagrodzenia dla sędziów, ale generalnie budżet dla TK musi być zapewniony"
Dodała, że "nie są w stanie złamać sędziów, zastraszyć, doprowadzić do takiej sytuacji, że część sędziów zrezygnuje, nie mają pomysłów, jak pozbyć się niewygodnego trybunału, to szukają innego wyjścia".
"To jest żenujące, że w demokratycznym państwie w ten sposób postępuje władza ustawodawcza"
Przyłębska odniosła się też do faktu, iż Sejm nie wybrał nowych sędziów TK.
"Nie znam motywów. Uważam, że też to jest pogwałcenie konstytucji. Konstytucja przewiduje 15-osobowy Trybunał. TK powinien działać w składzie 15 sędziów. Ja, gdy zaczynałam pracę w TK, było nas pięciu. Pan prezes Rzepliński dopuszczał do orzekania tylko dwie osoby i myśmy się mierzyli ze składem 13-osobowym, składem sędziów, ze środowiskiem nieprzychylnym, ale jednak do dyskursu merytorycznego dochodziło. Nikt nie obawiał się tej dyskusji"