Samo się nie posprząta, okna się nie pomyją, kolacja się sama nie zrobi. Kobieto, zostań w domu, sprzątaj i gotuj, a praca zawodowa to „fanaberie” - pokrzykiwała z mównicy sejmowej poseł Koalicji Obywatelskiej Klaudia Jachira. O ile przeciwnicy - głównie liberałowie - logicznie uzasadniają sprzeciw wobec ustawowego wolnego, o tyle w wystąpieniu Jachiry trudno doszukać się składnej myśli.
Projekt nowelizacji ustawy o dniach wolnych od pracy oraz niektórych innych przygotowali posłowie Lewicy. Chcą oni, aby Wigilia była dniem wolnym od pracy już w tym roku. Podczas debaty, atak na ugrupowanie przyszedł z zupełnie nieoczekiwanego kierunku. Pogardę wobec propozycji wyraziła z mównicy sejmowej… Klaudia Jachira.
Poseł Koalicji Obywatelskiej przyznała, że początkowo inicjatywę Lewicy wzięła za żart. – Jeszcze zrozumiałabym, jakbyście wy, PiS, wprowadzali wolną Wigilię od pracy, bo wam się marzy państwo kościelne. Ale Lewica, serio? - pytała.
- Jeszcze gorszy jest powód tego nawoływania: żeby kobiety mogły zająć się dziećmi i zdążyły zrobić kolację - zarzuciła autorom projektu.
- Czyli mówią tak: dziewczyny, macie swoje prawa, możecie decydować o własnym ciele, ale z tą pracą zawodową to nie przesadzajcie, bo macie swoje obowiązki w domu. Samo się nie posprząta, okna się nie pomyją, kolacja się sama nie zrobi. Kobieto, zostań w domu, sprzątaj i gotuj, a praca zawodowa to „fanaberie”
- mówiła.
I dalej: „od środowisk lewicowych zawsze oczekiwałam, że w ten dzień staniecie po stronie osób, które nie obchodzą tego święta. Zanim zostałam posłanką, pracowałem w każdą Wigilię. I cieszyłam się, że nie jestem zmuszana do siedzenia w domu”.
- Jeden obrządek religijny nie powinien zmuszać wszystkich do siedzenia trzy dni pod rząd (pis. oryg.) - mówiła, choć sekundy wcześniej wieszczyła uciemiężonym kobietom prawdziwe piekło w domowych obowiązkach.