Tymczasem lider PSL Władysław Kosiniak-Kamysz pytany w radiu TOK FM o to, czy będzie kandydował w przyszłorocznych wyborach prezydenckich powiedział, że taka decyzja zapadnie po podsumowaniu wyborów parlamentarnych. Nie powstrzymało go to od zasugerowania, że ciekawym pomysłem byłoby przeprowadzenie prawyborów wśród kandydatów opozycji.
Jak widzi to szef ludowców? Prawybory mogłyby się jego zdaniem odbyć poprzez debatę potencjalnych kandydatów oraz... sondaże. Ciekawe, czy widział już ten najnowszy, z którego jednoznacznie wynika, że po sprawdzeniu, który kandydat opozycji mógłby powalczyć o prezydenturę z Andrzejem Dudą, okazało się, że w zasadzie... żaden się nie nadaje. Największe szanse na pozyskanie opozycyjnego elektoratu ma zgodnie z wynikami sondażu Donald Tusk.
Jestem zwolennikiem prawyborów, które pokażą Polakom, jakie są pomysły na Polskę i kto się cieszy największym zaufaniem w takich prawyborach.
- przekonuje lider ludowców.
To jeszcze nic. Kosiniak-Kamysz chce wskazania kandydata opozycji na prezydenta niezwykle szybko. Zdaniem prezesa PSL, wyłonienie kandydata opozycji na prezydenta przed końcem tego roku będzie „narzuceniem własnej narracji”.
Uważam, że trzeba ruszyć w teren już dzisiaj. Jedna kampania się zakończyła, jest wynik wyborów i tak naprawdę rozpoczyna się kolejna kampania - nie tylko prezydencka, ale tak naprawdę parlamentarna, bo nie wiadomo kiedy będą kolejne wybory parlamentarne.
- zauważył Kosiniak-Kamysz.
Odnosząc się do relacji partii opozycyjnych przy budowaniu większości w Senacie przekonywał, że on sam „szuka mostów i porozumienia, a nie waśni i sporów”.
Trzeba wzajemnego szacunku. Bez wszystkich trzech opcji nie będzie większości w Senacie. Uzurpowanie sobie prawa do liderowania w opozycji skończy się fatalnie. My nie uzurpujemy sobie takiego prawa. Myślę, że lewica też sobie nie uzurpuje i mam nadzieję, że Platforma Obywatelska też takiego już prawa nie będzie sobie uzurpować. Trzeba własne ambicje czasem zawiesić i odłożyć na półkę, żeby dojść do dobrego efektu.
- podkreślił szef ludowców.
Tymczasem w szeregach Koalicji Obywatelskiej coraz silniejsze jest przekonanie, że w najbliższych wyborach z poparciem szerokiej opozycji powinien kandydować Donald Tusk. Wymieniana jest także Małgorzata Kidawa-Błońska. A Grzegorz Schetyna? Nie – o nim nikt nawet nie wspomina.
Senator Koalicji Obywatelskiej Marek Borowski pytany w telewizji Onet.pl, kogo Koalicja wystawi w wyborach prezydenckich wskazał dwie potencjalne kandydatury.
Jeśli chodzi o KO, to nazwiska biegają dwa. To jest Kidawa-Błońska i Tusk. Ale co się z tego wykluje, to zobaczymy. Za chwilę zaczną się liczne sondaże, które będą mieszać.
- zaznaczył senator.
Podobnie jak Kosiniak-Kamysz, także i Borowski uważa, że kandydat Koalicji musi pojawić się jak najszybciej - około grudnia, by była szansa na zbudowanie wokół niego poparcia. Dodał także, że partie opozycyjne powinny wystawić takich kandydatów, by mieli oni ewentualnie szansę na poparcie wyborców partii opozycyjnych w II turze wyborów.
Przede wszystkim myślę, że w I turze to nie będzie jeden kandydat. Myślę, że każde ugrupowanie wystawi swojego. Rzecz tylko w tym, by ci, którzy mają szansę przejść do II tury, byli takimi, którzy ewentualnie zyskają poparcie pozostałych. Żeby to nie byli tacy, którzy odstręczą wyborców. To jest przeciwskuteczne.
- podkreślił Marek Borowski.