Wiceminister zdrowia zapowiedział, że będą pieniądze dla szpitali za nadwykonania za III kwartał. – To nie uratuje już sytuacji pacjentów, którym przesunięto zabiegi, poza tym nie wiadomo, ile i kiedy będą te pieniądze – mówią nasi rozmówcy. – To są koła ratunkowe, które mają ratować już nie tylko Leszczynę, ale ten rząd, który się boi, że zmiecie go ochrona zdrowia – mówi Anna Kwiecień. Do protestu szykują się pielęgniarki, swoje żądania przedstawili ratownicy medyczni, a pacjenci mierzą się z kryzysem systemu, tak jak w regionie żywieckim. Szpitale znów się zadłużają.
Wiceminister zdrowia Jerzy Szafranowicz poinformował w Sejmie, że NFZ dysponuje środkami na pokrycie 2,8 mld zł zobowiązań za nadwykonania świadczeń w trzecim kwartale 2024 r. W Sejmie Szafranowicz informował także, że środki na trzeci kwartał pozyskano w ten sposób, że 1,5 mld zł uzyskano z tzw. bilansowania umów, a 1,2 mld zł będzie pochodzić z dotacji budżetowej.
Dotacja z budżetu do systemu była niezbędna już od początku tego roku, co wyjaśnia nam wiceminister zdrowia w rządzie Morawieckiego, poseł PiS Janusz Cieszyński. Cieszyński podkreśla, że dotowanie z budżetu systemu ochrony zdrowia było praktyką rządów Zjednoczonej Prawicy. Brak takiego mechanizmu ze strony obecnego rządu spowodował wielomiesięczne opóźnienia w płatnościach dla szpitali za I i II kwartał. Do zapowiedzi Szafranowicza nie było wiadomo, czy będą pieniądze na III kwartał, a nadal nie wiadomo, co z kwartałem IV, a mamy koniec pierwszej dekady listopada.
– Zapowiedź pieniędzy za nadwykonania czy ustępstwo w sprawie porodówek to tylko koła ratunkowe, które rzucane są już nie tylko minister Leszczynie, ale rząd w ten sposób próbuje ratować się przed zmieceniem go przez ochronę zdrowia. Protestowali fizjoterapeuci. Do protestu szykują się pielęgniarki i ratownicy medyczni. Ta fala wzbiera. Te koła ratunkowe niczego nie poprawią, ponieważ szpitale już popadły w długi, już poprzesuwały zabiegi, już poprzenosili pacjentów na przyszły rok w kolejkach do specjalistów
– Widząc, że pieniędzy nie ma, i nie mając pewności, że w ogóle będą, szpitale zachowały się ze swojego punktu widzenia racjonalnie i ograniczyły świadczenia. Dobrze, że teraz rząd się zreflektował i dokonał dotacji budżetowej do kasy NFZ. Tylko że jest już zbyt późno. Należało to zrobić w styczniu, lutym, a teraz mleko się już rozlało. Jest przerażające, że praktycznie gdzie nie spojrzeć, we wszystkich elementach systemu ochrony zdrowia jest źle. Wszędzie mówi się tylko o cięciach, a nigdzie o lepszych rozwiązaniach. Pani Leszczyna nie reaguje wtedy, kiedy powinna, na sygnały płynące z systemu. Nie podejmuje decyzji, a te podejmowane są pozbawione analizy i niosą skutki zaskakujące chyba samych autorów, jak w przypadku fizjoterapii. Problemy są z kardiologią dziecięcą, laryngologią, wszędzie – mówi minister zdrowia w drugim rządzie Morawieckiego, posłanka PiS Katarzyna Sójka.
Podkreśla, że system ochrony zdrowia powinien być reformowany, ale zmiany powinny wynikać z dobrego rozpoznania potrzeb medycznych, a nie arbitralnych decyzji urzędnika. – Nadwykonania przecież nie biorą się z tego, że szpital chce leczyć na siłę. Leczy, ponieważ taka jest konieczność wynikająca ze stanu zdrowia pacjentów – mówi Sójka.
Na konkretny kierunek reformowania systemu wskazuje Naczelna Izba Lekarska. – Od lat mówimy o tym, że nakłady na ochronę zdrowia w Polsce są zbyt niskie w porównaniu do tych, jakie przeznaczają na ten cel nasi sąsiedzi. Jednocześnie oferujemy świadczenia na bardzo wysokim poziomie. Mamy także sytuację, w której szereg procedur medycznych jest wycenionych poniżej kosztów ich przeprowadzenia. W efekcie część procedur szpitalom się opłaca, a takie jak np. interna czy chirurgia ogólna już nie. Jednym ze skutków takiej sytuacji, bo przecież nie można świadczyć jedynie opłacalnych świadczeń, jest zadłużanie się szpitali.
Dlatego reformę systemu ochrony zdrowia, którą uważamy za potrzebną, należałoby zacząć od doprowadzenia do urealnienia wycen procedur, za które płaci NFZ. Kolejnym krokiem powinno być zapewnienie środków na realizację leczenia. Ostatnim dostosowanie infrastruktury, w tym struktury szpitali.
– Wiadomość, że będą środki za nadwykonania za III kwartał, oczywiście nas cieszy. Mamy nadzieję, że będą też środki na IV kwartał. Dyrektorzy szpitali powinni mieć pewność, że ich placówki te pieniądze otrzymają. Na razie muszą w to wierzyć i na tej podstawie planować swoje kroki. Ten rok mamy praktycznie za sobą i powstaje pytanie, jak będzie wyglądał rok 2025 – mówi „Codziennej” Klaudiusz Komor, wiceprezes NIL.
Jak w praktyce wygląda sytuacja zapóźnień w przekazywaniu pieniędzy szpitalom i arbitralne pomysły konsolidacji, można obserwować na Śląsku. Szpital w Żywcu zamknął kilka oddziałów i izbę przyjęć, ponieważ nie miał środków na ich utrzymanie. Resort bagatelizował sprawę, twierdząc, że pacjenci mogą być leczeni w sąsiednich szpitalach.
– Staramy się przywrócić funkcjonowanie do normalności m.in. dlatego, że okoliczne szpitale nie radzą sobie z nadmiarową liczbą pacjentów. Liczymy też na to, że będą pieniądze, choć z wypowiedzi ministra Szafranowicza wynika, że nie wystarczy ich na zaspokojenie potrzeb szpitali w III kwartale. Cały czas prowadzimy negocjacje z NFZ
Sytuacja w ochronie zdrowia jest tylko objawem czegoś bardzo groźnego, czyli kryzysu finansów państwa w ogóle. Proszę zwrócić uwagę, że mimo pandemii, wojny na Ukrainie, a więc rosnących kosztów i czynników inflacyjnych, przez osiem lat rządów potrafiliśmy zwielokrotnić budżet NFZ. Teraz dopływ środków do budżetu państwa ustał, choć są przecież to te same spółki skarbu państwa, jest wzrost gospodarczy itp. A wszędzie i na wszystko według tego rządu jest brak pieniędzy – mówi Anna Kwiecień.
Rządzą ponad rok, a wszystko tłumaczą winą PiS. „Winą PiS” minister Leszczyna nie uzdrowi pacjentów!