Jak komisje śledcze zdemaskowały głupotę polityków od ośmiu gwiazdek Czytaj więcej w GP!

Prowokacja wobec szefa Pentagonu. MON nabiera wody w usta

Była żona ostatniego szefa WSI Marka Dukaczewskiego, a także bliska współpracowniczka rządu PO–PSL w czasach polityki resetu Magdalena Fitas-Czuchnowska została wyznaczona przez MON na tłumaczkę spotkania ministra Władysława Kosiniaka-Kamysza i sekretarza obrony USA Pete’a Hegsetha. Sytuacja jest o tyle szokująca, że dwa dni przed rozmowami kobieta udostępniła w mediach społecznościowych wpis swojego męża, w którym ten nazwał amerykańskiego polityka „przygłupem”. Później z kolei wydała oświadczenie, w którym przekonywała, że zniewaga była uzasadniona. Przedstawiciele MON pytani o tę sprawę nabierają wody w usta - pisze "Gazeta Polska Codziennie".

Fitas-Czuchnowska na spotkaniu z delegacją USA
Fitas-Czuchnowska na spotkaniu z delegacją USA
fot. X.com - MON

Jak już informowaliśmy, w piątek w Warszawie odbyło się spotkanie ministra obrony narodowej Władysława Kosiniaka-Kamysza z sekretarzem obrony Stanów Zjednoczonych Pete’em Hegsethem, a tematem rozmów było partnerstwo polsko-amerykańskie. Jednak to nie konkluzje wywołały największe zainteresowanie opinii publicznej, lecz osoby, które towarzyszyły szefowi MON podczas podejmowania delegacji z Waszyngtonu.

Obserwuj nas w Google News. Kliknij w link i zaznacz gwiazdkę

Wśród przedstawicieli strony polskiej byli m.in. szef SKW gen. Jarosław Stróżyk, o którego rodowodzie z WSI i prorosyjskich kontaktach pisaliśmy wielokrotnie na naszych łamach, a także gen. Mieczysław Bieniek, niegdyś delegat na IX Zjazd PZPR. Z kolei tłumaczką spotkania została Magdalena Fitas-Czuchnowska, była żona ostatniego szefa WSI Marka Dukaczewskiego (szkolonego przez rosyjskie GRU), a obecnie związana z pracownikiem „Gazety Wyborczej” Wojciechem Czuchnowskim, który niedawno fizycznie zaatakował w Sejmie posła PiS Dariusza Mateckiego.

Tłumaczka „resetu” wraca do łask władzy

Wybór tego typu osoby do tłumaczenia spotkania z wysokim rangą urzędnikiem administracji Donalda Trumpa jest tym bardziej zaskakujący, że na kilka dni przed wizytą Pete’a Hegsetha w Warszawie Magdalena Fitas-Czuchnowska podała dalej w mediach społecznościowych wpis swojego męża, w którym ten obraża amerykańskiego sekretarza obrony, nazywając go „wytatuowanym jak recydywista przygłupem”. Po tym jak część polskiego społeczeństwa wyraźnie zaprotestowała przeciwko angażowaniu takich ludzi w kontakty z naszym najbliższym sojusznikiem, tłumaczka wystosowała oświadczenie, w którym nie tylko nie zdobyła się na refleksję, ale wręcz przekonywała, że ubliżanie szefowi delegacji z Waszyngtonu było uzasadnione.

Fitas-Czuchnowska stwierdziła bowiem, że krytykujący ją politycy i media pominęli część wątków z postu jej męża, a skupili się wyłącznie na epitecie pod adresem Hegsetha, „zresztą napisanym przez męża w chwili uzasadnionego wzburzenia”. „W rezultacie tej manipulacji wychodzi, że bez powodu »obrażamy gościa polskiego rządu«” – czytamy dalej.

Warto zaznaczyć, że to nie pierwszy atak byłej żony ostatniego szefa WSI na otoczenie Donalda Trumpa. „A wiecie, że jeśli Trump wygra wybory, to obsadzi stanowiska największymi świrami, bo nikt normalny z nim nie będzie pracować. Będą robić rzeczy najobrzydliwsze, a potem on ich ułaskawi” – pisała październiku ub.r. na swoim profilu na platformie X. Warto też przypomnieć, że Fitas-Czuchnowska była zaufaną tłumaczką rządu PO–PSL w czasach polityki resetu. Obecna była m.in. podczas rozmów Donalda Tuska z Władimirem Putinem w Smoleńsku 10 kwietnia 2010 r.

MON nabiera wody w usta

Po rozpętaniu medialnej burzy z oficjalnego konta MON na platformie zdjęciowej Flickr.com zniknęło zdjęcie przedstawicieli strony polskiej na piątkowych rozmowach, na którym uwieczniona była również Magdalena Fitas-Czuchnowska. „Codzienna” zwróciła się do resortu obrony narodowej z kilkoma pytaniami, m.in. o to, kto podjął decyzję, aby to ta tłumaczka uczestniczyła w spotkaniu z Pete’em Hegsethem, czy MON wiedział o jej hejterskich wpisach pod adresem administracji Donalda Trumpa, a także czy planowane jest w przyszłości ponowne korzystanie z usług tej pani.

W tej sprawie rozmawialiśmy także z rzecznikiem resortu obrony Januszem Sejmejem, który przekazał nam, że dział prasowy przygotuje do poniedziałkowego popołudnia odpowiedzi dla naszej redakcji. Jednak chwilę przed upływem wyznaczonego terminu otrzymaliśmy krótką informację z biura prasowego MON następującej treści: „Szanowny Panie Redaktorze, prosimy o cierpliwość. Wyślemy odpowiedź najszybciej, jak to możliwe”. Z kolei na pytanie, kiedy to nastąpi, informacji zwrotnej już nie uzyskaliśmy. Do momentu zamknięcia tego numeru „Codziennej” MON nie odpowiedział na nasze pytania.

Błaszczak: Oczekuję od resortu deklaracji

O komentarz do całej sytuacji poprosiliśmy byłego szefa MON, Mariusza Błaszczaka.

Jeśli był jakiś obszar współpracy polsko-amerykańskiej, którego koalicja 13 grudnia jeszcze nie zniszczyła, to właśnie przeszedł on do historii. Zapraszanie na spotkanie z sekretarzem obrony USA tłumaczki, która kilka dni wcześniej w internecie go obrażała, jest narażaniem polskich interesów. A mówimy przecież o kluczowych sprawach dotyczących bezpieczeństwa. Od ministra Kosiniaka-Kamysza oczekuję jasnej deklaracji, że ta pani nigdy więcej w MON się nie pojawi. Nie chodzi tu o moje sympatie czy antypatie, ale o sprawy polskiego bezpieczeństwa. Pamiętajmy, że w Polsce stacjonuje około 10 tys. żołnierzy US Army, a Siły Zbrojne RP czekają na dostawy sprzętu amerykańskiego, który zamawiałem, będąc jeszcze ministrem, m.in. F-35 i czołgi Abrams. Narażanie relacji polsko-amerykańskich jest igraniem z naszym bezpieczeństwem

– powiedział „GPC” szef klubu PiS.

Polska w roli chorążego krucjaty antyamerykańskiej

„Codzienna” skontaktowała się także z prof. Przemysławem Żurawskim vel Grajewskim, ekspertem ds. międzynarodowych i bezpieczeństwa.

– Sądzę, że tę sytuację należy rozpatrywać w szerszym wymiarze, bo to jest tylko jeden ze składników operacji wprowadzania Polski w rolę chorążego europejskiej krucjaty antyamerykańskiej. Operacji, którą realizuje Donald Tusk i która leży w interesie Niemiec. Przez dekady Polska słusznie postrzegana była jako wierny sojusznik Stanów Zjednoczonych, przez co nierzadko byliśmy obrażani. Berlin z kolei chce doprowadzić do sytuacji, w której będzie mógł powiedzieć, że nawet Polacy utracili zaufanie do tego okropnego Donalda Trumpa, co oznacza, że za wszelkie problemy odpowiedzialna jest administracja amerykańska. Tusk i jego współpracownicy chętnie wchodzą w tę rolę, co wielokrotnie potwierdzali swoimi wystąpieniami publicznymi

– mówi nam prof. Żurawski vel Grajewski.

Naszego rozmówcę zapytaliśmy również, jakie konsekwencje dla bezpieczeństwa Polski będzie miała kontynuacja tego typu polityki.

Konsekwencje będą fatalne. Polsce powinno zależeć na wzmocnieniu obecności amerykańskiej w naszym kraju. Wszelkie rachuby na jakąś samodzielną obronność europejską są mrzonką. Słyszymy te opowieści od ponad 30 lat. Przez ten czas podpisano wiele deklaracji, z których niewiele wynikło. Stany Zjednoczone w roli czynnika wojskowego odstraszającego Rosję są na razie niezastępowalne. Musimy starać się budować blok wschodniej flanki NATO na bazie współpracy z Amerykanami, Brytyjczykami i narodami mającymi poczucie zagrożenia ze strony Moskwy. W mojej opinii ciekawe w tej sytuacji jest też pytanie, jak zachowają się Bałtowie. Wchodzenie Polski w rolę chorążego europejskiej krucjaty antyamerykańskiej będzie nas izolowało od Bałtów i Skandynawów, ponieważ oni, zagrożeni przez Rosję, nie mogą sobie pozwolić na frondowanie wobec Waszyngtonu. Nie mają też rządu podporządkowanego Berlinowi, tak jak my. Reasumując: sytuacja dla naszego państwa rozwija się fatalnie

– powiedział „Codziennej” prof. Przemysław Żurawski vel Grajewski.

Czytaj więcej w "Gazecie Polskiej Codziennie"!

 



Źródło: Gazeta Polska Codziennie, niezalezna.pl

#Pentagon #USA #prowokacja

Jan Przemyłski