Atakujący mnie politycy […] skupili się na epitecie pod adresem Hegsetha, zresztą napisanym przez Męża w chwili uzasadnionego wzburzenia - tak o wpisie Wojciecha Czuchnowskiego z "Gazety Wyborczej" pisze dziś Magdalena Fitas-Czuchnowska. Dzień przed tym, gdy zasiadła do stołu z sekretarzem obrony USA, określiła go "przygłupem".
Najpierw określenie sekretarza obrony Stanów Zjednoczonych Pete’a Hegsetha „przygłupem”, dzień później siadanie z nim przy jednym stole podczas rozmów z polską stroną, na czele z wicepremierem, ministrem obrony narodowej Władysławem Kosiniakiem-Kamyszem.
Magdalena Fitas-Czuchnowska, bo o niej mowa, zdominowała piątkową debatę publiczną. Chodzi o podanie dalej wpisu męża, pracownika prorządowej "Gazety Wyborczej" Wojciecha Czuchnowskiego, w którym Hegsetha określił mianem "wytatuowanego jak recydywista przygłupa".
Po burzy, Fitas-Czuchnowska zabrała głos. „Czy ktoś tu upadł na głowę?” - odpowiada krytykom.
Przyznając, że zazwyczaj pozostaje w cieniu, tym razem dopadły ją „PiS i jego medialne trolle”.
Później obszernie pisze o wyznawanych zasadach, odrzucaniu zleceń od poprzedniego rządu i ochoczym przyjmowaniu ich po objęciu władzy przez koalicję 13 grudnia. Po lekturze długiego wpisu, w końcu odnosi się do podania dalej obraźliwego wpisu.
„Atakujący mnie politycy […] skupili się na epitecie pod adresem Hegsetha, zresztą napisanym przez Męża w chwili uzasadnionego wzburzenia. W rezultacie tej manipulacji wychodzi, że bez powodu „obrażamy gościa polskiego rządu”
- tłumaczy się.
Magdalena Fitas-Czuchnowska (wcześniej Fitas-Dukaczewska, była żoną Marka Dukaczewskiego, byłego szefa WSI, oficera wywiadu wojskowego PRL i uczestnika kursów GRU) od 1999 r. do 2015 r. pracowała jako tłumaczka języka angielskiego i rosyjskiego z kolejnymi polskimi rządami i prezydentami.
W 2010 r. była tłumaczką premiera Donalda Tuska podczas wizyty w Katyniu 7 kwietnia oraz w Smoleńsku 10 kwietnia - w rozmowach z premierem Federacji Rosyjskiej Władimirem Putinem.
Małżeństwo Czuchnowskich nie kryje nienawiści do obecnej opozycji. Do tego stopnia, że na ich ślubie pojawiły się dekoracje z "ośmioma gwiazdkami", czyli wulgarnym hasłem wymierzonym w PiS.