Wsparcie dla mediów Strefy Wolnego Słowa jest niezmiernie ważne! Razem ratujmy niezależne media! Wspieram TERAZ »

„GPC”: KO chce ukraść wybory? Szykują zmiany w prawie

Związany z obozem rządzącym Onet poinformował wczoraj, że rząd chce zmienić prawo tak, aby to nie Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych, ale Izba Pracy decydowała o ważności przyszłorocznych wyborów. Zmiana ma niewielkie szanse, bo raczej nie spotka się z akceptacją prezydenta Andrzeja Dudy. – Być może to zabieg, który, zastosowany, ma spowodować ewentualnie zakwestionowanie niekorzystnych dla nich wyników wyborów prezydenckich – mówi "Gazecie Polskiej Codziennie" Marek Ast.

Sąd Najwyższy
Sąd Najwyższy
Fot. Aleksander Mimier - Niezalezna.pl

Portal Onet ujawnił wczoraj, że rząd szykuje zmiany w prawie. Chodzi o Izbę Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych Sądu Najwyższego, która zgodnie z przepisami, a dokładnie z art. 26 ustawy o Sądzie Najwyższym, rozpatruje ważność wyborów. Tak było już w 2019 r. i w kolejnych elekcjach, których rozstrzygnięć dzisiejsza koalicja rządząca nie podważała. Teraz jednak rząd ma dążyć do zmian.

– Być może powinniśmy przenieść te kompetencje na poziom zgromadzenia ogólnego Sądu Najwyższego, a może trzeba wrócić do rozwiązania, które obowiązywało wcześniej, czyli rozstrzygania o ważności wyborów przez Izbę Pracy Sądu Najwyższego. To mogłaby być mała nowelizacja prawa, obowiązująca wyłącznie na czas najbliższych wyborów prezydenckich. To oczywiście na razie zalążek propozycji

– mówi polityk, którego anonimowo cytuje Onet. 

Rządzący mają problem z izbą kontroli, bo już wprost powiedzieli, że mają zamiar jej nie uznawać. To bowiem tam ma trafić odwołanie PiS na działania Państwowej Komisji Wyborczej. Co więcej, zawsze izba kontroli o ważności wyborów orzeka na posiedzeniu jawnym z udziałem PKW i prokuratora generalnego, opierając się na nadesłanym sprawozdaniu PKW. To sprawia, że PKW, żeby przyjść na posiedzenie i dostarczyć dokumenty, musiałaby cofnąć przyjętą przez siebie uchwałę o nieuznawaniu tej izby. Albo Sejm będzie musiał zmienić prawo tak, aby wniosku nie rozpatrywała ta izba SN, której nie uznają.

– Jest tutaj drugie dno polegające na tym, że koalicjanci 13  grudnia zorientowali się, że są niekonsekwentni. Z jednej strony kwestionują status izby kontroli, a z drugiej przyjmują uchwałę o ważności wyborów z 15 października. Więc może jest to próba ucieczki do przodu. Gdyby kwestionowali status izby, ale jednocześnie akceptowali uchwałę o ważności wyborów prezydenckich, w konsekwencji trzeba byłoby zaakceptować rozstrzygnięcie tej izby, jeśli chodzi o odwołanie PiS od decyzji PKW o odebraniu pieniędzy – uważa Marek Ast z Prawa i Sprawiedliwości.

Jednocześnie jednak dodaje, że najprawdopodobniej chodzi o to, aby po prostu nie uznać wyborów, które nie pójdą po myśli kandydata rządzącej koalicji.

– Jesteśmy przekonani, że te wybory wygra kandydat obywatelski Karol Nawrocki. Są różne sygnały. Sam marszałek Hołownia wysyłał sygnały, że może nie dopuścić do zaprzysiężenia prezydenta. Wcale bym się nie dziwił, gdyby w przypadku przegranych wyborów kwestionowano uchwałę Sądu Najwyższego. Różnych działań ze strony koalicji Donalda Tuska można się spodziewać

– mówi nam Marek Ast. 

 



Źródło: Gazeta Polska Codziennie

#wybory 2025

Jacek Liziniewicz