25 lutego 2025 roku Andrzej Szelążek, były dyrektor Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Szczecinie, został aresztowany przez CBA w związku z rzekomymi nieprawidłowościami dotyczącymi umowy z posłem PiS Dariuszem Mateckim. W pierwszym wywiadzie po zwolnieniu z aresztu Szelążek opowiada o dramatycznych chwilach zatrzymania, przeszukaniu domu i medialnej nagonce, która miała zniszczyć jego reputację oraz dobre imię polskich leśników. – To nie ja zawarłem fikcyjną umowę, tylko oni złożyli fikcyjne doniesienie do prokuratury – mówi w rozmowie z Jackiem Liziniewiczem.
Dzień aresztowania zaczął się od hałasu o świcie. – Przed godziną szóstą z głębokiego snu wybudziły mnie jakieś hałasy wokół domu i dzwonek do drzwi. Pomyślałem, że coś się stało na wsi i potrzebna jest moja pomoc – relacjonuje Szelążek. Zamiast sąsiadów zobaczył funkcjonariuszy CBA z nakazem aresztowania. – Takiego wejścia do mojego domu nie spodziewałem się nawet w najczarniejszych myślach – przyznaje. Przeszukanie domu trwało kilka godzin, od piwnicy po strych. Dramat przeżyła jego 88-letnia matka, która porównała sytuację do banderowskich napadów na Wołyniu. – Zacząłem uspokajać Mamę, mówiłem, że ci państwo wykonują tylko swoje obowiązki, że jestem niewinny i że to nieporozumienie się wyjaśni – wspomina.
Funkcjonariusze działali zgodnie z procedurami, ale nie pozwolono Szelążkowi zażyć leków na nadciśnienie, skonfiskowano gotówkę i telefon. – Czułem się jak prezydent – po obu stronach mnie i za mną po jednym uzbrojonym funkcjonariuszu – ironizuje, opisując wizytę w aptece w obstawie. Po przewiezieniu do Prokuratury Krajowej w Warszawie trafił do celi z metalową klatką. – Leżąc na pryczy, szukałem w myślach takiego momentu, w którym mogłem popełnić jakiś błąd, złamać prawo, ale go nie znalazłem – mówi.
Przesłuchanie ujawniło zarzuty: rzekome niedopełnienie nadzoru nad Dariuszem Mateckim, który – według Szelążka – wykonywał realną pracę w RDLP Szczecin. – Podpisałem jak najbardziej realną umowę, która była realizowana przez pana Dariusza Mateckiego w zakresie nałożonych na niego obowiązków – podkreśla. Prokurator nałożył na niego dozór policyjny, zakaz opuszczania kraju i kaucję 50 tys. zł. Po zwolnieniu Szelążek zastanawia się, dlaczego media już rano przedstawiły go jako przestępcę. – Dlaczego niektóre media pokazywały mnie z przepaską na oczach? Myślę, że za kilka miesięcy ludzie zapomną, iż chodziło o Szelążka, ale będą mieć zakodowane, że leśnik to: złodziej, przestępca, bandyta i dewastator Lasów Państwowych – mówi gorzko.
Szelążek widzi w tym systemowe działania przeciwko Lasom Państwowym. – Są to działania zmierzające do zniszczenia struktur Lasów Państwowych, zniszczenia 100-letniego dorobku kilku pokoleń polskich leśników – ostrzega.
Kup „Gazetę Polską” i przeczytaj cały wywiad z Andrzejem Szelążkiem!
Książka #ZGODA autorstwa Sławomira @Cenckiewicz.a oraz @michalrachon.a dostępna jest wyłącznie w Sklepie Gazety Polskiej » https://t.co/K0mRF5YQcN
— Gazeta Polska - w każdą środę (@GPtygodnik) April 24, 2025
UDOSTĘPNIJ❗️#Cenckiewicz #Rachoń @SklepGP pic.twitter.com/0nC2EIYZQr