Wyszukiwanie

Wpisz co najmniej 3 znaki i wciśnij lupę
Polityka

"Gazeta Polska": Granica absurdu. Tusk zamiast z nielegalnymi migrantami, walczy z polskimi wolontariuszami

Tymczasowe kontrole graniczne wprowadzone przez rząd Tuska miały pokazać w wymiarze propagandowym, że państwo walczy z nielegalną migracją. Prawdziwym celem było uderzenie w Ruch Obrony Granic i jego lidera Roberta Bąkiewicza. Dziś już wiemy, że na granicy z Niemcami szumnie zapowiadane kontrole to gra pozorów, za którą Tusk wznowił przyjmowanie imigrantów z Niemiec - pisze "Gazeta Polska".

Premier Tusk zapewniał, że jego rząd będzie prowadził twardą politykę wobec zachodniego sąsiada. „Nie będzie tak, że bezpodstawnie, tak po prostu, ktoś z Niemiec będzie przepychany do Polski” – mówił, podkreślając, że „skończyła się ta epoka pełnej otwartości”. Jednak w tym samym czasie, gdy padały te słowa, działo się coś zupełnie odwrotnego. „Gazeta Polska” dotarła do informacji, że szczeciński sąd, na wniosek Straży Granicznej, zgodził się na przyjęcie do Polski grupy ośmiu Erytrejczyków i obywatela Kazachstanu, których strona niemiecka dostarczyła już po wprowadzeniu kontroli. Oznacza to, że mechanizm relokacji z Niemiec działa w najlepsze.

Według polityków PiS i działaczy społecznych, głównym celem rządu nie jest uszczelnienie granicy, lecz sparaliżowanie działalności Ruchu Obrony Granic. To właśnie obywatelskie patrole dokumentowały wcześniej proceder odsyłania migrantów przez niemieckie służby. „Gdyby Donaldowi Tuskowi rzeczywiście zależało na tym, aby nie byli podrzucani nielegalni migranci przez służby niemieckie [...], to wręcz zachęcałby wolontariuszy z Ruchu Obrony Granic do tego, żeby dokumentowali działania polskiej Straży Granicznej” – komentuje Mariusz Błaszczak. Tymczasem wolontariusze alarmują, że funkcjonariusze próbują odsunąć ich posterunki, „żebyśmy albo się całkiem wynieśli, albo przenieśli kilkaset metrów dalej – do miejsca, z którego nie widać, co się dzieje na granicy”.

W odpowiedzi na rosnącą skuteczność ROG, wyposażonego m.in. w noktowizory i drony, rząd uderzył bezpośrednio w jego lidera. Prokurator Generalny Adam Bodnar uchylił decyzję o wstrzymaniu kary prac społecznych dla Roberta Bąkiewicza. Lider ROG zapowiedział jednak, że się nie ugnie. „Panie Bodnar, drony nadal będą latać, patrole będą w terenie, a nagrania trafią do internetu. Bo mamy prawo patrzeć zdradzieckiej władzy na ręce” – napisał w mediach społecznościowych. Sama operacja na granicy często jest fikcją. Jak zdradza jeden z funkcjonariuszy, po pierwszym dniu mobilizacji „dowództwo odpuściło”, a wielu jego kolegów, zwłaszcza policjantów, ma do sprawy stosunek obojętny, określany dosadnie jako „wywalone”.

Jak dokładnie wyglądają kulisy wznowienia przyjmowania migrantów z Niemiec? W jaki sposób rząd próbuje zneutralizować obywatelski monitoring granicy i zastraszyć jego liderów? Po szczegóły tej bulwersującej sprawy zapraszamy do najnowszego numeru tygodnika „Gazeta Polska”

Źródło: Gazeta Polska