- Trudno nie znaleźć w skandalu gorzowskim analogii do słynnej afery z pracą za seks w Samoobronie. Pani, która była prawdopodobnie mobbingowana i molestowana seksualnie, została zmuszona do wstąpienia do PO, aby móc w ogóle się starać o pracę. Później żądania wobec niej rosły. To jest sytuacja skandaliczna i brak reakcji PO świadczy o tym, że taki jest tam standard - powiedział w wywiadzie dla "Gazety Polskiej Codziennie" Krzysztof Sobolewski, sekretarz generalny Prawa i Sprawiedliwości.
Panie Pośle, wie Pan może, gdzie jest Donald Tusk?
Obstawiam, że po ogłoszeniu 4-dniowego tygodnia pracy sam doszedł do wniosku, że będzie pracował trzy dni w tygodniu. Wydaje się, że obecnie jest na wakacjach. Chociaż na pewno siedzi też na Twitterze.
Pytam, bo wydawałoby się, że partia ma problem z sytuacją w Gorzowie Wielkopolskim i tamtejszym WORD. Jak Pan patrzy na tę aferę?
To jest cały Donald Tusk. Kiedy coś się dzieje, to znika, chowa głowę w piasek jak struś. Co do samej sytuacji, trudno nie znaleźć tutaj analogii do słynnej afery z pracą za seks w Samoobronie. Z tego co media donoszą, pani, która była prawdopodobnie mobbingowana i molestowana seksualnie, została zmuszona do wstąpienia do PO, aby móc w ogóle się starać o pracę. Później, żeby się w tej pracy utrzymać, żądania wobec niej rosły.
To jest sytuacja skandaliczna i brak reakcji PO świadczy tylko o tym, że widocznie jest tam taki standard. Dodatkowo zastanawiający jest brak reakcji mediów.
Wiele z nich przecież deklaruje walkę o prawa kobiet. Teraz jakoś te wszystkie media milczą. A mówię tutaj o głównym programie Platformy Obywatelskiej, czyli stacji TVN. Coś się nagle stało ze standardami IV władzy. Przecież to oni często mówią o tym, że patrzą na ręce władzy. A tak się składa, że PO sprawuje władzę w województwie lubuskim i ma bezpośrednie przełożenie na to, co się dzieje w tamtejszym WORD.
Czy wyobraża Pan sobie analogiczną sytuację w PiS? Polityk Waszej formacji dokonuje czegoś niemoralnego, a reszta go kryje?
Nasza partia też nie składa się z aniołów. Gdyby taka sytuacja nastąpiła, to w Prawie i Sprawiedliwości sprawca poniósłby konsekwencje tego samego dnia, w którym dowiedzielibyśmy się o zdarzeniu. PO jednak robi inaczej. Świadczy to o standardach Platformy Obywatelskiej.
Chciałbym porozmawiać o tym, co się dzieje w przestrzeni międzynarodowej. Znacznie skomplikowała się nasza relacja z Komisją Europejską. Nic nie zapowiada, żeby Polska miała otrzymać pieniądze z UE. Dlatego też pytanie: czy nie była błędem polityka ustępstw wobec Unii Europejskiej?
Nasze kolejne działania zostały przedstawione przez Jarosława Kaczyńskiego na jednym ze spotkań z wyborcami: dość tego. Z naszej strony zrobiliśmy wszystko, aby wypełnić nasze zobowiązania, które były omawiane w konsultacjach z Komisją Europejską w sprawie KPO. Komisja Europejska przyjęła i ogłosiła KPO. Teraz my czekamy na realizację KPO i wypłacenie środków, które są potrzebne gospodarce i przedsiębiorcom. To jest nasz komentarz. My już innych działań podejmować nie będziemy. Oczywiście nie zostawimy też działań Komisji Europejskiej bez reakcji. Uważamy bowiem, że łamie ona traktaty i działa wbrew prawu. Pieniądze z KPO się Polsce najzwyczajniej w świecie należą.
Europoseł Jacek Saryusz-Wolski mówi o częstszym używaniu weta. To słuszna taktyka?
To jest jeden z wariantów. Są też inne możliwości i będziemy się starali je wykorzystywać.
W UE mówi się o zniesieniu prawa weta. Jak będziemy na to reagować?
Urzędnicy by chcieli znieść prawo weta, ale z tego, co się orientujemy, nie ma na to najmniejszych szans. Nie tylko my jesteśmy przeciwni takiemu podejściu. Oczywiście jest to projekt niemiecki, ale nie ma on większości wśród państw Wspólnoty. To propozycja rzucona jako balon próbny do zbadania reakcji państw członkowskich.
W Warszawie był szef CDU. Macie jakąś nić porozumienia?
Chadecy tworzą rząd europejski i tam są siłą wiodącą. Prawo i Sprawiedliwość jest w opozycji do chadeków w Parlamencie Europejskim. Spotkanie przewodniczącego Friedricha Merza z prezesem Jarosławem Kaczyńskim było bardzo ciekawą rozmową. Trwała ponad półtorej godziny i poruszono podczas niej różne tematy. Rozmawiano o tym, co się dzieje za naszą wschodnią granicą. Była mowa o polityce niemieckiej, gdzie sam przewodniczący Merz powiedział, że jej założenia były błędne i należało się z niej wycofać już w 2014 r.
Poruszona została również sprawa reparacji. To był moment, w którym rozmowy stały się mniej przyjemne. Podnieśliśmy ten temat i de facto poinformowaliśmy stronę niemiecką, że nie ustąpimy w sprawie roszczeń, ponieważ nie może być tak, że Polska będzie traktowana gorzej niż 70 innych państw, którym Niemcy odszkodowania czy reparacje wypłacili. Polska się w tym gronie nie znalazła, a była najbardziej poszkodowanym państwem. To nie spotkało się z entuzjazmem strony niemieckiej. Jednak można powiedzieć tak, że jak przewodniczący Merz czekał kilkanaście lat na to, by zająć swoją funkcję, tak i nasze tematy związane z reparacjami będą z czasem nabierać siły i przyniosą dobre owoce. Pan prezes życzył przewodniczącemu Merzowi, aby został kanclerzem.
Przejdźmy do krajowej polityki. Będzie ustawa o sędziach pokoju? Czy przejdzie w parlamencie?
Chcemy, aby ta ustawa była procedowana i uzyskała większość w parlamencie. To jednak będzie się wiązało z szerszym spojrzeniem na reformę sądownictwa. Z pewnością więc ustawa nabierze szerszego kontekstu. Nie będzie to ustawa stricte o sędziach pokoju.
Sędziów pokoju zdaje się nie popierać Solidarna Polska...
To jest właśnie ten szerszy kontekst. Wydaje się, że konsensus został osiągnięty. Reforma wymiaru sprawiedliwości będzie kontynuowana, bo nie została zakończona i potrzebuje jeszcze bardzo dużego nakładu pracy. Wszystko wymaga też czasu.
Czy ustalenia objęły też Kancelarię Prezydenta? To projekt pana prezydenta, który dysponuje wetem.
Mamy konsensus wewnątrz obozu Zjednoczonej Prawicy. Pan prezydent ma oczywiście swoje prerogatywy, ale sądzę, że konsensus uzyska pozytywną rekomendację pana prezydenta.
Całość wywiadu w weekendowej "Gazecie Polskiej Codziennie"