Koalicja 13 grudnia składa się z wielu ugrupowań o teoretycznie skrajnie innych ścieżkach poglądowych. Nie stanowiło to jednak problemu dla liderów tychże frakcji, aby razem z Donaldem Tuskiem, złączyć siły i "odsunąć PiS od władzy".
Niemniej, po sondażach widać, jak bardzo na takim rozwiązaniu straciły poszczególne partie. Przytaczając wyniki jednego z ostatnich badań - Ogólnopolskiej Grupy Badawczej - poparcie wygląda następująco:
- Koalicja Obywatelska - 38,12 proc.
- Prawo i Sprawiedliwość - 29,81 proc.
- Konfederacja 15,50 proc.
- Konfederacja Korony Polskiej uzyskałaby 6,01 proc.
- Nowa Lewica - 4,13 proc.
- PSL - 2,78 proc.
- Razem - 2,03 proc.
- Polska 2050 - 1,61 proc.
Widać zatem wyraźnie, że w Sejmie znalazłyby się zaledwie cztery ugrupowania. A w tym wyłącznie jedna, która tworzy obecną koalicję rządzącą - Koalicja Obywatelska. "Przystawki" Donalda Tuska znajdują się mocno pod progiem wyborczym.
Wspólna lista? Czarzasty zabrał głos
Za dwa lata Polacy wybiorą nowy parlament. W mediach już przewijają się przebąkiwania o "jednej wspólnej liście". To byłoby na rękę Koalicji Obywatelskiej, która ponownie mogłaby zwyciężyć - poprzez zsumowanie głosów oddanych zarówno na swoją, jak i partie koalicyjne.
Tyle, że za takim rozwiązaniem nie są koalicjanci, których poparcie drastycznie spada. Włodzimierz Czarzasty zapytany o wspólną listę powiedział wprost: wykluczam.
Jeżeli będę miał jakikolwiek wpływ na tę partię w przyszłości, to zawsze będę przeciwko temu, żeby się łączyć i iść na jednej liście
– mówił wicemarszałek Senatu.
Dalej tłumaczył: "My się tak różnimy od PO, że ja sobie nie wyobrażam mieszania tych genów. Ja panu dam taki przykład: […] nigdy bym do partii nie przyjął Giertycha. Wyobraża pan sobie, żeby Roman Giertych był w partii Lewica? Wszystko jest do wyobrażenia, ale to nie. […] To są dwa światy. Świat tolerancji, świat nietolerancji. Świat otwartości i świat braku otwartości".