W czwartek Rafał Trzaskowski odwiedził Wieluń. Tam, po spotkaniu z sympatykami, usłyszał niewygodne pytanie od red. Janusza Życzkowskiego z Telewizji Republika. Nie wiadomo, czy kandydat na prezydenta w ogóle je usłyszał. Dziennikarz został brutalnie potraktowany przez ochronę polityka.
- Proszę mnie nie pchać - krzyczy Życzkowski do agresywnego ochroniarza. Po chwili ten łapie telefon dziennikarza i ciska nim o ziemię.
- Co państwo zrobiliście?! Domagam się od pana przewodniczącego reakcji! - krzyczał do Trzaskowskiego. W między czasie jego współpracowniczka podnosi telefon, który wciąż rejestruje całe zamieszanie.
Kilkanaście sekund później słychać Trzaskowskiego. Polityk się reflektuje? Nic z tego.
- Pluje pan na mnie. Jest pan agresywny! - krzyczy w stronę Życzkowskiego.
W późniejszym łączeniu dziennikarz opowiedział o zajściu:
„chciałem zadać pytania o debaty w Końskich i naszą poniedziałkową w Republice, ale zostałem brutalnie zaatakowany przez ochroniarzy Rafała Trzaskowskiego”.
- Zostałem uderzony w korpus, popchnięty. Mój sprzęt wylądował na ziemi i został zniszczony. Straciłem też okulary - relacjonował Życzkowski.
Po zadaniu pytania o powody blokowania udziału @RepublikaTV w #DebataTrzaskowskiego w Końskich ochroniarze @trzaskowski_ fizycznie napadli na dziennikarza naszej stacji Janusza Życzkowskiego @zyczkowski
— michal.rachon (@michalrachon) April 10, 2025
W zdarzeniu widoczny jest sam Rafał Trzaskowski.
⤵️⤵️⤵️ pic.twitter.com/SClVItLcgz