Biznesowi darczyńcy
Szef Kancelarii Prezesa Rady Ministrów Jan Grabiec pytany w Radiu ZET o wpłaty na rzecz komitetu wyborczego Rafała Trzaskowskiego od właścicieli firm deweloperskich stwierdził, że zarzut korupcji jest w tym kontekście „absurdalny”. Według niego wpłaty te, szacowane na ok. 800 tys. zł, co miałoby stanowić 20 proc. wszystkich wpłat na kampanię kandydata Koalicji Obywatelskiej „to nie jest dużo”.
Deweloperzy przelali 800tys zł na kampanię Trzaskowskiego pic.twitter.com/dOLGFsHjYn
— Ron Swanson (@antybeton) April 15, 2025
Furtka dla bogatych
Zgodnie z Kodeksem wyborczym, środki finansowe komitetu wyborczego mogą pochodzić wyłącznie z wpłat osób fizycznych (obywateli polskich, mających miejsce stałego zamieszkania na terenie Rzeczypospolitej Polskiej) oraz z kredytów bankowych. Komitet wyborczy nie może być w związku z tym finansowany przez obywateli innych państw, jak również obywateli polskich stale zamieszkujących poza granicami Polski oraz podmioty gospodarcze.
W trwającej obecnie kampanii prezydenckiej, łączna suma wpłat od osoby fizycznej nie może przekraczać 15-krotności minimalnego wynagrodzenia tj. kwoty 69 990,00 zł. Jednak zabiegający o polityczne względy biznesmen chcący wesprzeć jakiś komitet wyborczy, może tę kwotę znacząco zwiększyć przekazując wpłaty za pośrednictwem członków swojej rodziny czy znajomych.
Zwrot z inwestycji
Komentując tłumaczenia min. Grabca ws. współfinansowania kampanii prezydenckiej kandydata KO przez deweloperów, socjolog i działacz społeczny Jan Śpiewak przyznał, że „800 tys. zł dla Platformy to jest mała kwota, ale dla większości Polaków 800 tysięcy to jest kwota olbrzymia”. - To jest tylko to, co udało się wychwycić i nie wiemy, co się dzieje za kulisami – dodał.
- Wszyscy wiemy, że lobbing deweloperski w rządzie jest olbrzymi. A te kolejne pomysły programów dopłat do kredytów mają na celu ratowanie gigantycznych deweloperskich marż
- powiedział.
Według niego, „jak ktoś wpłaca pieniądze, to oczekuje zwrotu z inwestycji”. – I to tłumaczy też, dlaczego ten rząd tak uporczywie próbuje dopłacać deweloperom zamiast postawić na budownictwo społeczne - ocenił
- Uważam, że kampanię wyborcze powinny być finansowane z budżetu państwa, bo prywatne finansowanie kończy się oligarchizacją. Z drugiej strony nie można zupełnie uniemożliwić osobom i podmiotom prywatnym wpłat. Być może trzeba więc ten limit trochę obniżyć, bo wydaje się, że ten obecny jest za wysoki
- tłumaczył Jan Śpiewak.
Zadeklarował, że jest „zdecydowanym zwolennikiem finansowania partii politycznych i kampanii z budżetu”, podkreślając, że finansowanie to „powinno być absolutnie transparentne”.